* już widzę ten moment kiedy Kibo i Robin stoją na ślubnym kobiercu i nagle Rachela wbiega i krzyczy " nie zgadzam się!!! " I próbuje przerwać ślub xD*
Kibo pamiętaj że cokolwiek będziesz potrzebowała do wesela to Janusz INC. Ci zasponsoruje xD
No dobrze
❤❤❤
#KiboxRobin xD
HA! Błogosławieństwo Deksyna ponad wszystko xd
no widzisz, Rachela, serwis ma wiele funkcji
Skoro Kibo miała iście * Deksynowe przemyślenia * to Kibo zyskuje mój głos i wsparcie w walce o serce Robinia xDDDD
Tak jest, powiem szczerze, że jeszcze nigdy nie pisałam tu o czymś prawie płacząc xD
o, o, właśnie! moje przemyślenia były iście deksynowe, a Racheli były rachelowate *rozkmina lvl milijon*
Wolnego Deksyn, gdybym prowadziła twoje przemyślenia, nie mogłabym pisać o poważnych rzeczach. Nigdzie też nie ustalaliśmy, że mam prowadzić twoje przemyślenia. Refleksja jest poważna i płynie wyjątkowo z prawdziwej głębi mojej osobowości xD aż sama jestem zaskoczona
https://titansgo....54d932.jpg ja, dres i pies
a jeśli chodzi o przemyślenia Racheli, moje myślenie jest dziś wypisane z życia, musze moje resztki mózgu poświęcić wykładom xd
Deksynx już nie bądź taki xd
Rachela wszystko dobrze i fajnie ( nawet bardzo fajnie!!! ) Lecz popełniłaś jedną gafę..... To miały być Przemyślenia Deksyna poprowadzone przez Rachele!!!, a nie przemyślenia Racheli!!! xD
Pełna zgoda, lepiej bym tego nie opisała. Naprawdę znasz się na rzeczy. Cóż powiedzieć - lata siedzenia "w piwnicy" sprawiły, że boję się nawet o coś kogoś zapytać. Ciężko wyjść ze strefy komfortu, ale trzeba próbować. Inaczej, jak to powiedział Stachu Jones, jesteśmy zgubieni (w tym świecie). Wiadomo, że pewne normy są potrzebne, by społeczeństwo mogło funkcjonować. Jednak problem pojawia się, gdy właśnie zmuszają nas do przywdziania maski i pogrzebania naszego ja. Pomyśleć, że gdyby każdy potrafił podchodzić do rzeczy z wrażliwością, zrozumieniem i empatią, to nie byłoby w ogóle tego problemu i wielu innych. Chciałabym żyć w świecie, gdzie aspekt emocjonalny nie jest ignorowany. Uczucia być może nie są logiczne, ale to nie zmienia faktu, że one są i je odczuwamy i są częścią naszego człowieczeństwa. I zamiast wyzywać kogoś od przewrażliwionego płaczącego słabeusza, lepiej zasugerować potencjalne rozwiązanie problemu. Rozumiem jednak, że ludzie bez empatii tego nie rozumieją.
Właściwie to nawet nasze nicki, avki i anonimowość tutaj są formą ochrony, bo to nie ja, nikt mnie tutaj nie będzie oceniał z imienia i nazwiska. Nie znamy się w rzeczywistości. Wychodzi na to, że całe nasze życie jest szyte kłamstwami, nieufnością, wyparciem i lękiem. W miarę czasu te negatywne cechy wzrastają, bo z wiekiem wymaga się od nas pewnych zachowań, niektóre wzorce zachowań już nie mieszczą się w ramach norm. Nie mówię tutaj o zabijaniu czy pracy w bikini (lub powstrzymywaniu się,bo możemy kogoś skrzywdzić naszą reakcją - to świadczy o dojrzałej empatii i że umiemy patrzeć dalej niż za czubek własnego nosa) , ale emocjach, odruchach, poglądach, zgodzie z własnym sumieniem - nie chcę zostać źle zinterpretowana. Dochodzę powoli do takiego punktu, w którym tracę nadzieję, że komuś kiedyś pokażę swoje prawdziwe wnętrze. Bezpieczniej jest zaufać zwierzęciu niż drugiemu człowiekowi - ot, takich czasów dożyliśmy. Dziękuję bardzo za uwagę.
Doskonale Cię rozumiem, Gwiazdeczko. Też się z tym mierzę. Nierzadko już brzydzę się swoją maską, ale lęk przed odrzuceniem nawet tej maski nie pozwala mi na stanowczą reakcję
Później już, nawet gdy znajdzie się osoba godna zaufania, ego dalej będzie się bać otworzyć rzeczywistość zmysłową i nie będziemy mieli kontroli nad wypartymi cechami. Zaczną pojawiać się irracjonalne lęki, usprawiedliwienia "ona zrobi to samo, jest taka jak inni", ciężko wydobyć swoje prawdziwe ja. Znów mamy kilka ucieczek - sub kultury lub tworzenie własnej rzeczywistości. Na dłuższą metę to jest jednak zgubne, bo świat staje się miejscem niebezpiecznym i wrogim. Powoli przestajemy z nim obcować. Fromm bardzo dobrze to wyjaśnił. Dziś jesteśmy zmuszani do konformizmu społecznego, co może kolidować z poczuciem indywidualności tożsamości. To też niedobrze, bo człowiek produktywny musi mieć poczucie odrębności - wolności, a nie odrębności - samotności
Rachela, mam wrażenie, że mi mózg odczytujesz xD. W wielu środowiskach boję się być sobą w obawie przed odrzuceniem. Wmawiam sobie, że mnie to nie obchodzi, ale tylko się oszukuję. Gdzieś tam na dnie leży potrzeba bycia akceptowanym. I męczy mnie to niemiłosiernie. Nie wiem w sumie nawet do końca, co to znaczy być sobą. Czy w ogóle kiedykolwiek tą sobą byłam na 100%. Jedno wiem, świat jest straszny i nie umiem się w nim odnaleźć. Dlatego tworzę swoje.