Jakie jest Twoje pierwsze wspomnienie związane z Tytanami?
Trudno mówić o jednym konkretnym, ponieważ - jak na złość - z głowy wypadł mi moment pierwszego spotkania z naszą ulubioną drużyną. Na pewno do najpiękniejszych wspomnień zaliczam ten charakterystyczny dreszczyk podniecenia ogarniający małą dziewczynkę przed każdym wieczorem. Wyczekiwanie kolejnego odcinka stało się w naszym domu osobliwego rodzaju celebracją wieńczącą koniec dnia. Pamiętam nastawianie zegarka na 20:10, by w spokoju wrócić z podwórka przed kanapę i w towarzystwie rodziny bądź znajomych rozkoszować się spotkaniem idoli na ekranie. Były to czasy, gdy jeszcze powszechny dostęp do Internetu poza miastami był ograniczony, dlatego też opuszczenie choćby jednej transmisji telewizyjnej równało się z końcem świata. Mimo wszystko preferowałam oglądanie w samotności, ponieważ niemal za każdym razem towarzyszył mi szereg skrajnych emocji, a już z całą pewnością potężne zaangażowanie emocjonalne w samą fabułę. Zdarzało się, że na niektóre wątki reagowałam złością, pojawiło się kilka łez lub całą twarz zalał krwistoczerwony rumieniec. Wolałam swój prywatny świat przeżyć trzymać jedynie dla siebie, lecz dzielenie się wrażeniami sprawiało mi równie sporą przyjemność. Na myśl przychodzą godziny spędzone na układaniu alternatywnych scenariuszy, przeplatanie wątków, dodawanie własnych paru groszy czy też pogarda dla niektórych decyzji twórców. Zdradzę, że ma to związek z postacią Terry.
Co sprawiło, że świat Tytanów tak Cię wciągnął? Urzekła Cię któraś postać albo konkretna historia? Możemy się domyślać, że nie będzie to Terra.
W pierwszych kilku sekundach oglądania urzekła mnie kreska. Coś po prostu sprawiło, że się w niej zakochałam. Generalnie cała wizja tego uniwersum, którego na początku nie skojarzyłam z DC, wydawała się pociągająca dla mojej dziecięcej wyobraźni. Fascynowała mnie dynamika postaci Robina i Slade'a. Pierwszy sezon w zasadzie do dziś uważam za najbardziej tajemniczy i rozmaicie przeżywam jego finał. Nie mogę nie wspomnieć o istotnej roli mojego ulubionego pairingu - RobStar, ponieważ trudno mówić o miłości do Tytanów bez wspominania o nich. W dzieciństwie zależności między tym, co lubię i dlaczego, wydawały się prostsze. Zmieniło się to z czasem i okazało się, że z Tytanami przeżyłam swoje pierwsze zauroczenie, co na zawsze plasuje produkcję głęboko w moim sercu.
Masz swój ulubiony fanfik? Może jakiś zapadł Ci szczególnie w pamięć, chociaż wcale nie był wybitnym dziełem?
Będę się tu bez opamiętania powtarzać, że królową mojego fanfikowego świata jest Kryalla Orchid, która napisała - niczym Sienkiewicz - robstarową trylogię. Jeżeli skupię się na naszej polskiej twórczości, to poza bezwarunkowym uwielbieniem Międzyżycia i Kruczego Umysłu (bo to jakże oczywista oczywistość), muszę koniecznie wspomnieć o mogiłach. Ten straszny los, jaki spotkał większość rodowitych blogów, zubożył znacznie to, czym możemy się obecnie pochwalić. Zdecydowanie najlepsze wspomnienia wiążę z blogami Scary Girl oraz Schatten. To te, które rozwinęły pasję do związku Dicka i Kori. Niejednokrotnie humor poprawiał mi Zgoon, gdzieś przez mgłę pamiętam także TTFriends i ich społeczność. Miło wspominam historię Gwiazdeczki, choć w pamięci trzymam też jej początki graficzne. Powiedzmy to sobie jasno, w tamtych czasach nie pisało się tylko z pasji. Myślę, że żyła w nas swego rodzaju kultura blogów. Po prostu bycie właścicielem własnej strony było modne, jak również stanowiło możliwość wyrażenia siebie, swoich upodobań (szata graficzna), nawiązywania znajomości z innymi piszącymi, a także pobudzania kreatywności. Trafiało się na historie pełne różnego rodzaju błędów czy wulgaryzmów, lecz nie stanowiło to żadnej przeszkody. Pisaliśmy, bo lubiliśmy i głównie dzięki temu tak ciepło wspominam polskie blogi o Tytanach.
Skąd pomysł na “wykłady” dotyczące fanfików o Tytanach? Ile mniej-więcej czasu zajmuje przygotowanie kolejnej odsłony ciekawostek? Zainteresowanych odsyłam do tematu O fanfiction słów kilka - ciekawostki.
Uwielbiam pisać językiem popularnonaukowym. Przychodzi mi to znacznie łatwiej niż język typowo literacki. Sporo rozmów dotyczących fanfików, które prowadziliśmy na serwisie, zawierało specyficzny żargon. Nie wszyscy odnajdywali się komfortowo, kiedy padały specyficzne określenia z „gwary” (pozdro dla Szczypiorka). Postanowiłam stworzyć przestrzeń, która pozwoli trochę wzbogacić ewentualne braki w tym zakresie. To fajna zabawa. Czas, który poświęciłam na tworzenie tych postów zależał od tematu, dostępności źródeł i weny. Pamiętam, gdy ręcznie liczyłam ilość fanfików na Tumblrze ☺.
To się dopiero nazywa poświęcenie. Podążając za ciosem i używając jednego z gwarowych określeń, zdradź nam, jaka jest Twoja ulubiona cytryna (i dlaczego ta, którą nam wszystkim rok temu obiecała Kibo) :D?
Najlepsza to jest świeża, w poniedziałek, z targu w Częstochowie. Chyba, że mówimy o procentowej, to nie wiem - obecnie jestem abstynentem (pozdro dla Szczypiorka 2.0).
Temat może trochę drażliwy, ale nie można przecież pominąć produkcji o naszych ulubionych bohaterach z dzieciństwa. “Titans”. Trzeci sezon przez część publiczności jest oceniany znacznie lepiej, niż dwa poprzednie, a jakie jest Twoje zdanie? Co, według Ciebie, było największą bolączką, a co faktycznie wyszło twórcom dobrze (chociaż raz)?
Czy ten wywiad musi być obiektywny? Nie? Świetnie. Największą bolączką tego sezonu jest bezapelacyjnie postać Barbary Gordon. Na drugim miejscu wałkowane do znudzenia wpychanie Batmana, jakby Tytanom brakowało indywidualnego potencjału fabularnego. Do grona zmarnowanych antagonistów dołącza Blackfire, która wrogiem była tak potężnym, jak moje umiejętności pisarskie. Finał tradycyjnie położony. Są jednak małe szczegóły, które zaliczam do plusów. Bardzo podobał mi się w tym sezonie soundtrack. Stroje ostatecznie też można uznać za przyzwoite. Poprawiły się trochę rzeczy zależne od budżetu, a także dopracowano nieco szczegóły – na przykład Kori w końcu zyskała zielony kolor oczu. Bądź co bądź, Titans platynową produkcją raczej nie zostaną, ale przynajmniej są paliwem do pisania nowych fanfików.
Wiemy, lub nie, że studiujesz psychologię. Dodając do tego pisaną przez Ciebie “Kozetkę” nasuwa się pytanie, jak zdobywana na uczelni wiedza wpływa na postrzeganie bohaterów? Może zauważyłaś w serialu animowanym, bądź aktorskim coś, co umknęło mniej uważnym obserwatorom, a chciałabyś podzielić się z nami jako ciekawostką?
O tym pisałam już na forum. Aluzje, spostrzeżenia. Z pewnością wiedza psychologiczna pozwala na szerszą analizę nie tylko w przypadku danej produkcji, ale też fanfików. Rysując sobie portret psychologiczny danej postaci, znacznie łatwiej mi stwierdzić, na ile autor lub twórca przykłada się do spójności fabularnej. Często to kluczowa kwestia do podjęcia decyzji – czytam czy nie czytam dalej. Uwielbiam przeglądać teorie spiskowe, na przykład – postaci z kreskówek są tworzone na podstawie objawów różnych chorób psychicznych. Cudowne. Bardzo pasuje do Teen Titans Go. Wiele takich niuansów zauważyłam przy rewatchu Tytanów rok temu. Głównie mowa ciała lub specyficzny dobór słów. Wiecie, że w kreskówce dla dzieci, dobra postać grozi śmiercią? Kto wie, o jakiej scenie mówię, pisze w komentarzu pod wywiadem. Co do postrzegania samych bohaterów, zasadniczo tak samo, jak w przypadku wrogów, zaczęłam ich bardziej rozumieć. Dotarło do mnie ostatecznie, że Robin – będąc poddanym tak silnej presji w okresie adolescencji - nie powinien być stabilny psychicznie ☺.
A propo Robina. Znamy cię z miłości do RobStar. Dlaczego właśnie ta para? Jest w niej coś specjalnego, co powoduje, że tak do Ciebie przemawia?
Jak już wspomniałam, z Tytanami przeżyłam swoją pierwszą przygodę na tle uczuciowym. Zauroczyłam się, jak sporo dziewczyn na świecie, naszym wspaniałym Dickiem Graysonem. Przede wszystkim podoba mi się dynamika RobStar, ich naturalność, silna więź, wiemy, ale nie wiemy o sobie. Pokonali sporą drogę, by w końcu się ku sobie zwrócić w Tokio. Uważam, że doskonale się uzupełniają, łamią stereotypy, ale też znamy ich w różnych odsłonach – jako bratnie dusze, walczących o siebie wojowników, nieśmiałych w wyrażaniu uczuć nastolatków. Ich relacja jest uroczo platoniczna – w przeciwieństwie do komiksowych odpowiedników. No i proszę mi powiedzieć, która oprze się zarumienionemu Robinowi?
Odejdźmy na moment od bohaterów. Z racji, że nasz tegoroczny Dzień Fanfików jest tematyczny, nie mogło zabraknąć najważniejszego: ulubiony złol i dlaczego? A może któregoś ze złoczyńców darzysz wyjątkową nienawiścią?
Oj, ciężko o ulubionego. Każdy jest ulubiony w innej kategorii. Jeżeli miałabym mieć romans, to najprędzej z Czerwonym X’em. Do współpracy w przejmowaniu świata i likwidacji podatków zaprosiłabym pewnie Wilsona. Nagrodę za epicki kabaret w tej produkcji wręczyłabym Gizmo. Pomidorami za najnudniejszą postać obrzuciłabym Mumbo. Terra na Syberię.
Za przeprowadzenie wywiadu dziękujemy Ravennie Mens.