Superman/Batman: Public Enemies to filmowa adaptacja komiksu Jepha Loeba i Eda McGuinnessa. Ekranizacja nie jest jedną z tych nowszych, bo sam filmswoja premierę miał we wrześniu 2009 roku, a do Polski trafił niewiele później bo już w styczniu 2010. Za produkcję są odpowiedzialne studia Warner Bros Animation i Warner Premiere. Obecnie film jest dostępny na DVD i Blu-ray razem z kilkoma dodatkami.

Nie ukrywam, nie jest to film na który czekałem z wielkim zapałem, bo miałem okazję usłyszeć co nieco o komiksie i w większości zbierał on negatywne oceny. Mimo to skusiłem się na zakup no i przekonałem się, że dla fanów Batmana i Supermana jest wartym obejrzenia kąskiem.

Na sam początek trochę o filmie. W pierwszych kilku minutach miałem wrażenie, że ze względu na fabułę opowiadającą dojście Lexa Luthora do władzy, filmto totalne oszustwo, ale w pozytywnym sensie. Scena wydawała mi się efektowna bo wprowadzała klimat w stylu złego gliniarza polującego na ściganego. Już miałem nadzieję, że twórcy trochę zmieniając scenariusz uczynili z filmu naprawdę dobrą produkcję. Niestety nie miałem całkowitej racji. Minęło kilka scen i już poczułem, że film wraca na znajomą drogę.

Po efektownej scenie pt. "Batman i Superman" w której tytułowi bohaterowie roznoszą wszystko co stanie im na drodze zauważyłem pewną rutynę. Za pierwszym razem akcja wydaje się ciekawa i fajna, ale kiedy to wszystko zaczęło się powtarzać raz za razem przyznam, że nie robiło to już na mnie większego wrażenia i stało się zbędne bo każde kolejne starcie do fabuły wnosi coraz mniej. No i kolejnym minusem filmu, zresztą tak samo jak w komiksie jest brak atmosfery pościgu.

Skoro cała fabuła opiera się na ściganiu Batmana i Supermana to film powinien być jednym wielkim pościgiem. Chciałbym zobaczyćkilka planów awaryjnych przygotowanych na ostatnia chwilę, a zamiast tego widzę rutynowe walki. O końcówce już nie wspomnę. Jest po prostu żenująca.

Dlaczego więc uważam że Public Enemies dla fanów jest takim filmem koniecznym do zaliczenia? Głównie dlatego że ratuje go animacja. Oprócz tego plusem są dialogi między bohaterami, choć relacje Batmana i Supermana mogły zostać ukazane w nieco inny sposób. Ale to właśnie dzięki relacjom dialogi które brzmiałyby sztucznie wyszły świetnie i nie mamy wrażenia że film jest tylko nawalanką w wykonaniu dwóch herosów. Podobnie zresztą jest z innymi postaciami. Wyśmienicie spisał się między innymi sam Lex Luthor, który coraz bardziej pogrążający się w obłędzie wypada wyjątkowo dobrze. Szkoda jedynie, że jego szaleństwo kończy się następnym pojedynkiem z Supermanem, a przecież prezydentura Lexa w USA dawała mnóstwo ciekawszych możliwości rozwoju fabuły.

Jest więc dobra animacja, ciekawe dialogi, kilka widowiskowych scen i dobrze poprowadzone postacie. Ale nie zabraknie i wad. Brak wciągającej fabuły i zwrotów akcji mógłby sprawić, że niektórzy widzowie zanudzą się na dobre. Ale nie tutaj. Krótki czas trwania filmu, bo jedynie 67 minut nie zdąży znudzić oglądających. Mimo wszystko tą produkcję jednak zaliczam do jednej z nieudanych. Moja ocena to 5,5 na 10, bo film ma wszystko to co potrzebne do zrealizowania dobrej animacji, jeśli nie biorąc pod uwagi fabuły, braku zwrotów akcji i kompletnie niewykorzystanej końcówki. No cóż, zdarzają się i lepsze opowieści, ale i ta zasługuje na odrobinę uwagi. (Dopisek Silenta: Szczególnie dla fanów TT, bo w filmie pojawia się Gwiazdka :D)