Batman: Under the Red Hood

  BATMAN UNDER THE RED HOOD

Z kim kojarzy nam się pseudonim Red Hood? Niezorientowani pewnie pomyślą, że to jakaś alternatywna wersja Robin Hooda. Natomiast fani komiksów każą im się stuknąć w głowę i poprawią z wyrzutem: To wy nie wiecie? Red Hood to przyszły Joker!. Gdy po raz pierwszy zobaczyłam tytuł tego filmu, sądziłam, że zagadka, na której opiera się cały film, czyli Kim jest Red Hood? jest rozwiązana.

Najwyraźniej doświadczenie nie nauczyło mnie jeszcze, że w świecie Batmana wszystko może się zdarzyć. Z fabułą filmu jest podobnie, na pierwszy rzut oka wydaje się być prosta, bez niespodzianek. Sześć lat po brutalnym zamordowaniu przez Jokera drugiego Robina, Jasona Todda, Batmanowi wciąż trudno pogodzić się z tym, co się stało. Gdy do Mrocznego Rycerza wciąż wracają wspomnienia, w Gotham pojawia się nowy obrońca uciśnionych Red Hood, który w przeciwieństwie do Nietoperza nie brzydzi się przemocą, a złapanych bandziorów zabija. Nie może być to Joker siedzi w Azylu Arkham, a zresztą czy ten szaleniec byłby zdolny do przejścia na stronę dobra? Popełniłam jeden zasadniczy błąd: podeszłam do tego filmu jak do zwykłej kreskówki, bajki dla dzieci, jak Batman: Brave and Bold. Ot, coś dla zabicia czasu. Zlekceważyłam nawet wzmiankę na serwisie batcave.stopklatka.pl, że został skierowany dla widzów powyżej 13 roku życia (czyli mniej-więcej podobnej granicy wiekowej, co serial LOST: Zagubieni, czy filmy o Jamesie Bondzie). Tymczasem znalazłam się w samym środku porywającej historii, w której pojawiała się przemoc, a nawet przekleństwa.

Joker Po raz pierwszy podczas oglądania animacji zachwycałam się charakterami i kreacją postaci (godny pochwały jest tu zwłaszcza Joker, może niedorównujący Heathowi Ledgerowi w Mrocznym rycerzu, ale pierwszorzędnie szalony i niepoczytalny). Jeżeli chodzi w bohaterów, to nie spodobały mi się jedynie dwie rzeczy. Po pierwsze Batman, jak dla mnie zbyt żałosny i rozmamłany. Owszem, rozumiem, jak bardzo zabolała go strata wychowanka, ale sześć lat po tragedii mógłby się wziąć w garść! Ale, jak mam rozumieć, to kreskówka, a więc nie ma miejsca na żadne dwuznaczności, a emocje muszą być wyolbrzymione. To rozumiem i znieść mogę. Ale nie rozumiem, co tu robi taki Nightwing! Nie, nie chodzi mi o to, że nie powinno go w tym filmie być. Po prostu zrobiono z niego błazna i fajtłapę, któremu Batman wciąż musi pomagać. Pojawił się na chwilę, pogonił z Batmanem paru zbirów, później zarobił kontuzję i zniknął. Nie przypominał mi tego poważnego Robina, którego znamy z Teen Titans. Raczej jakąś starszą i nieco bardziej odpowiedzialną wersję Bestii.

Nieźle budowane jest napięcie Alfred Hitchcock powiedział kiedyś, że Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. I owszem, trzęsieniem ziemi się zaczyna, takim, że wpatrujemy się w ekran z oczami jak spodki. Tylko co później dzieje się z tym napięciem? Jedna trzecia filmu to nudnawe rozmowy i dylematy Bruce'a, a kolejna część to wspomnienia z życia Jasona. Na szczęście twórcy posiekali gadaninę na kawałki i zgrabnie dodali akcję, tak, że większość filmu przyjemnie się ogląda. Na szczęście zrezygnowano tu z unikania przemocy, mówię na szczęście, bo w wielu kreskówkach jakby na siłę unika się wszystkiego, co drastyczne, czyli najczęściej odbiera realizm. W Batman: Under the Red Hood tego nie ma  ,zastrzelą cię płynie krew (nawet bardzo dużo krwi).

Red HoodJeżeli chodzi o fabułę, to tutaj nie znalazłam żadnych minusów. Historia ciekawa (oparta zresztą na komiksie o tym samym tytule) i interesująco opowiedziana. Humoru nie było zbyt dużo, a wiemy, że każdego śmieszy co innego. Jeżeli chodzi o mnie, to rozbawiły mnie do łez niektóre teksty Jokera ("Ty mistrzowski, wystrzałowy, sokolooki, kochający gothów, strzelcze wyborowy" do Batmana) czy małego Jasona, a uśmiech na twarzy wywoływał gotujący się ze złości Black Mask. Oglądając Batmanar bardzo mile spędziłam czas i z chęcią zobaczyłabym go jeszcze raz. Jeszcze nigdy nie widziałam filmu animowanego tak świetnie balansującego między kreskówką, a ranimacją dla dorosłych i tym samym przestałam sądzić, że bajki o Batmanie są dla dzieci. Rozbudowani bohaterowie (no dobrze, z wyjątkiem Nightwinga), trzymająca w napięciu akcja i realizm, to czyni z tego filmu niezwykłe dzieło. Jest niemalże czystym przeciwieństwem Batmana i Robina z 1997 roku (który dotąd wzbudza we mnie odruch wymiotny). Jeżeli macie ochotę na kawał dobrej animacji, to polecam właśnie Batman: Under the Red Hood. 

 

Zwinny 2011-03-30, 18:25
To naprawdę świetny film Robin :) Polecam go obejrzeć wszystkim, którzy już przeczytali recenzję
Kira 2012-04-08, 23:18
Nawet nie macie pojęcia, jak chciało mi się na tym filmie płakać. Cały czas okropnie jest mi żal Jasona... A przeszkadza mi tylko 1 rzecz: że nie mamy pojęcia, co się z Jasonem dzieje po wybuchu <w scenie kulminacyjnej>. Cholernie wkurzające...
Za to na zakończeniu już płakałam: to wspomnienie, jak mały Jason powiedział: "To najlepszy dzień w moim życiu"!
JASON RULES! To mój ulubiony bohater DC Robin :)
Lowenila 2014-10-07, 21:32
Zgadzam się z innymi opiniami. Ja odebrałam ten film dokładnie tak samo, mimo, że kiedy oglądałam go po raz pierwszy, był zupełnie inny, jak kiedy powtórzyłam seans, będąc bardziej oznajmioną w temacie.
1. Nie wiedziałam, po co przychodzą do Jokera, o jakiegoś Red Hooda (jesoooooo jaka ja byłam kiedyś niezorientowana, teraz na szczęście jestem już dość głęboko w temacie).
2. Tak, wtedy nie byłam nawet w temacie Dicka... bałam się, że ,,o czymś nie wiem" gdzie kochany Richard jako Robin?... Jaka ze mnie idiotka była... bulwers przyszedł dopiero przy oglądaniu animacji po raz drugi xD.
3. Nie wiedziałam nawet kim był Jason, a właśnie po to oglądałam film, by zgłębić tę magiczną wiedzę...
4. Jarałam się okropnie, bo widziałam spojlery z tej ,,pogawędki" Jasona z Brucem i (ogarnięta ja) nie mogłam znaleźć filmu przez dobry ROK!

Co do humoru, dopowiem, że rozwalił mnie fragment ze wspomnieniem, jak Jason po raz pierwszy spotkał Batmana, aaahahahahaaaaaa ^.^
A recenzja? Genialna!
Vetel 2016-08-09, 02:09
Film baardzo mi się spodobał. Chociaż Nightwing był wstawiony bez sensu. Bardziej spodziewałabym się Tima Drake'a, ale spodobał mi się sposób ukazania ich relacji.
Pod koniec filmu myślałam, że Batman wrzucił Jasona gdzieś gdzie na pewno zginie. Kipiałam ze złości, dopóki nie sprawdziłam na wiki, że Jason przeżył. Jednak film pokazał też różnicę od mordercy, a Batmana. Która jest spora. O,o
A ogólnie supcio recenzja. Gwiazdka :D
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 100% [3 głosy]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [0 głosów]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]