Recenzja Titans: 1x01 i 1x02 - część 1

Na dobry początek

Titans jest serialem, który od dawna był wyczekiwany przez wszystkich fanów Młodych Tytanów. Sama produkcja sięga trudnych początków, gdyż jej pierwsze zapowiedzi pojawiły się jeszcze w 2014 roku. Wówczas serial miał zostać wyemitowany dla stacji TNT – sprzeczne źródła podają, że powstał nawet pilot, inne, że casting nawet się nie zaczął. Jakby nie było, osobiście cieszę się z przedwczesnej anulacji i jestem zdania, że opłacało się poczekać kilka lat dłużej na reaktywację serialu. Telewizja niesie ze sobą pewne ograniczenia, a bardzo często i różne decyzje scenariuszowe są narzucane z góry. Nieco inaczej sprawa ma się w przypadku platform streamingowych i tutaj DC Universe moim zdaniem wywiązuje się ze wszystkiego co obiecywało w zapowiedziach. Jest jeszcze za wcześnie by wydać ostateczny werdykt, jednak pierwsze dwa odcinki rzucają światło na to, jaki duży potencjał drzemie w produkcji. Z tym samym zestawem twórców i większą swobodnością, Titans zdołało się doskonale wkomponować w niszę powstałą między serialami Marvela dla Netflixa, a coraz bardziej upadającym Arrowverse od The CW. I żeby nie było – serial ma mało wspólnego zarówno z jednym, jak i z drugim stawiając na zupełnie nową stylistykę, która jest dokładnie tym czego potrzebowaliśmy.

Gdzieś w tle należałoby jeszcze wspomnieć o sytuacji filmowych uniwersów Marvela oraz DC. Podczas gdy pierwsze wypracowało sobie renomę i konsekwentnie było budowane przez wiele lat, tak drugie dopiero raczkuje na tym polu i po wątpliwych sukcesach oraz wielu nieudanych pomysłach, nadal nie zdołało odnaleźć właściwej koncepcji. I ten sam problem po części dotyczy właśnie Tytanów. Często widać małe zgrzyty i całość na pierwszy rzut oka może wydać się pokraczna z tym, że tutaj stylistyka na jaką postawili twórcy, póki co wywiązuje się ze swojego zadania całkiem przyzwoicie. Wystarczy dać serialowi szansę.I tak, po tym nieco przydługim wstępie, dochodzimy do pierwszego epizodu.

 Tytani jakich znamy? Zdecydowanie nie. Czy to dobrze? Tak!

Kto z was liczył na to, że producenci postawią na wesołą atmosferę i będą czerpać garściami z bogatego komiksowego dorobku tejże drużyny, ten będzie srogo zaskoczony. Jest to z założenia recenzja bezspoilerowa i jako, że nie chcę psuć wam zabawy w nawet minimalnym stopniu – pozwólcie, że skomentuję krótko: klimat momentami balansuje na granicy kina grozy, a gdy tego nie robi to i tak jest pełen mroku i brutalności. Wszystko to skąpane jest w depresyjnej otoczce, która nie opuszcza nas nawet na chwilę. Z jednej strony już pierwsza scena z Robinem czy wprowadzenie postaci Rachel (Raven) bardzo dobrze przedstawiają to czego możemy się spodziewać po tej produkcji. Pomocnik Batmana nie stroni tutaj od przemocy, nie obchodzi się z przestępcami, a radzi sobie z nimi w tak bezwględny sposób, że nawet Mroczny Rycerz byłby pod wrażeniem. Choć oczywiście bez zabijania. Natomiast Rachel Roth mimo, że jest w tej wersji dopiero nastolatką, to jednak jest odpowiedzialna za elementy, które wyglądają jak żywcem wyjęte z horroru. Bardziej niż o mocach w jej przypadku można mówić o opętaniu. Wrażenie to zresztą jest potęgowane przez wszechobecne krzyże i fakt, że jeszcze nie kontroluje ona swoich mocy. Nie przypadkowo zacząłem od tej dwójki, gdyż to właśnie Robin i Raven dostają najwięcej czasu antenowego i na razie to ich drogi się ze sobą krzyżują. A co z resztą? Już tłumaczę.

 Drużyna dopiero się formuje

Z drugiej strony mamy właśnie przewijający się w tle wątek Starfire – wypada on moim zdaniem słabiej między innymi ze względu na efekty specjalne. Nie będę ukrywać, że również aparycja postaci nie przypadła mi do gustu, jednak nie jest ona dużym problemem, gdyż postać bardzo łatwo polubić. Nie jest to ta naiwna i beztroska Gwiazdka jaką znamy, pokusiłbym się o stwierdzenie, że tutaj mamy do czynienia z Tamaranką, która podąża względem dwóch przeciwnych biegunów. I o ile jest ona bardzo sympatyczna, tak również nie stroni od pobrudzenia sobie rąk czy zabijania. Właściwie zarzuty jakie mam nie są skierowane w jej stronę, a raczej w nie do końca wyrazisty wątek z udziałem jej osoby. To samo zresztą dotyczy drugiego epizodu, jednak po kolej. Na koniec należy jeszcze wspomnieć o Beast Boy'u. Na szczęście to on jest odpowiedzialny za element humorystyczny pod koniec pierwszego odcinka. Szkoda tylko, że była to dosłownie kwestia jednej sceny i to nie do końca udanej. Bolączką serialu zdecydowanie są efekty specjalne i rzucające się w oczy oszczędności finansowe co nie rokuje najlepiej na przyszłość.

Jeśli chodzi o pozostałe względy techniczne – jest świetnie. Jak wspominałem wcześniej, mroczna stylistyka jest dodatkowo skąpana w chłodnych barwach, które tworzą ciekawą warstwę wizualną. Choreografia walk bardzo dobrze pasuje do takiej atmosfery i o ile specjalistą od akrobatyki nie jestem, tak zarzutów żadnych nie mam, wręcz przeciwnie. Ścieżka dźwiękowa również trafiła w mój gust i zgrabnie zamyka klamrę, łącząc wszystko w spójną całość.

 Więc co wypadło źle?

Nie wszystko jednak jest takie różowe. Całość nadal nie jest zbyt wyrazista, większość wątków czeka na wyjaśnienie, a interakcje między czwórką głównych bohaterów nie są najmocniejszą stroną produkcji z tego prostego względu, że nie miały one miejsca. Pomijając duet Dick – Rachel. Tak naprawdę to dopiero będziemy świadkami tego jak będzie się formować drużyna. Nie można zapomnieć, że oprócz wspomnianych wyżej postaci, pojawią się między innymi Doom Patrol, drugi Robin (Jason Todd) oraz prawdopodobnie Cyborg. Hawk i Dove mimo iż według opisów nie powinni dołączyć do obecnego składu, to jednak dodadzą swoje dwa grosze.

Momentami też niektóre sceny były odrobinę zbyt przesadzone, podczas gdy w innych zabrakło tego czegoś, wisienki na torcie, który w rezultacie okazał się całkiem smaczny, ale mógł być lepszy. Jest to jednak solidny debiut i większość powinna być zadowolona, z małą uwagą – nie dla najmłodszych. Drugi odcinek już obejrzałem więc tajemnicą nie będzie to, że poziom kolejnego epizodu moim skromnym zdaniem tylko wzrósł. Mam nadzieję, że będzie to tendencja która się utrzymie, ale i tak całkowicie w ciemno obejrzę kolejne odcinki. Mam wrażenie, że im dalej, tym lepiej. Miejmy na tyle cierpliwości by dać się rozwinąć wszystkim wątkom.

Recenzja drugiego epizodu już niedługo.

Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 100% [5 głosów]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [0 głosów]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]