Justice League vs Teen Titans

Justice League vs Teen Titans to produkcja na którą gorąco czekałem od samego momentu jej ogłoszenia. Nie powinien więc dziwić fakt, że jeszcze w dzień premiery wziąłem się za jej oglądanie. Film jest bowiem wprowadzeniem Młodych Tytanów do nowego animowanego uniwersum DC, które tworzone jest od kilku lat.

Przyznam szczerze, że jak dotąd chętnie oglądałem wszystkie filmy animowane wychodzące spod szyldu DC Comics, jednak produkcje, które zdołały mnie naprawdę zainteresować mogę zliczyć na palcach jednej ręki. Justice League vs Teen Titans zdecydowanie jest jedną z nich, mało tego – okazało się brakującym ogniwem.

Jeśli śledziliście poprzednie animacje, to doskonale zdajecie sobie sprawę z tego jak bardzo władze DC postawiły na promowanie nowego uniwersum. Jest to rzecz, która dotknęła nie tylko komiksy, ale także animacje. Rzecz jasna, nie obeszło się bez zmian i tutaj. Film został nimi dotknięty, ale nie w tak wielkim stopniu jak można było tego oczekiwać.

 

Średnio obeznany fan, który interesuje się wyłącznie Tytanami i tak naprawdę dysponuje niewielką, ogólną wiedzą, będzie bardzo zadowolony. Film niejednokrotnie był bogaty w momenty, które już na pierwszy rzut oka nawiązywały do serialu Młodzi Tytani z 2003 roku, co w takim fanie jak ja od razu rozbudziło nostalgię. Innymi znów, zaprezentowały kilka małych nowości – jak choćby te związane z mocą Bestii, który potrafi się zamieniać także w demony, czy krótki, ale rzucający nowe światło na pochodzenie Raven, origin.

Jeśli mam być szczery nie miałem wygórowanych oczekiwań co do filmu. Patrząc na ostatnie produkcje pokroju Batman: Bad Blood, wolałem się nie zawieść i ostudzić emocje. Dlatego podeszłem do seansu na luzie i głównie z zamiarem cieszenia się z występu Młodych Tytanów. I wiecie co? Zostałem mile zaskoczony. Animacja jest jedną z lepszych rzeczy, które spotkały animowane uniwersum przez ostatnie lata i już dołączyła do listy moich ulubionych filmów zaraz po takich pozycjach jak fenomenalne Batman: Under The Red Hood, Batman: Year One czy The Dark Knight Returns. Produkcja rzecz jasna nie stoi na ich poziomie, jednak nie licząc kilku wyjątków, pozostawia konkurencję daleko w tyle.

Rozbudowanie filmowego uniwersum o taką grupę jak Młodzi Tytani było prawdziwym powiewem świeżości w świecie tak przesyconym Batmanami i Ligą Sprawiedliwości, których często mieliśmy dość, i spisało się w tej roli znakomicie. Wydaje mi się, że DC powoli wkracza na właściwe tory. Do perfekcji jeszcze długa droga, ale jednak z każdym stawianym krokiem, wydawnictwo coraz bardziej zbliża się do celu. Ten film był właśnie tym czego potrzebowaliśmy. Dzięki takiemu zabiegowi bohaterom nareszcie nie brakowało osobowości. Mam nadzieję, że tendencja zostanie podtrzymana i, że w niedalekiej przyszłości doczekamy się takich produkcji w których nie pojawiają się członkowie Justice League.

Pod względem technicznym, twórcy spisali się bardzo dobrze. Dobrany casting, wpadająca w ucho muzyka, dobrze zmontowane sceny, a nawet płynna animacja i dopracowane rysunki, które przypadły mi do gustu wbrew początkowym wątpliwościom, sprawiły, że pod tym względem naprawdę nie mam do czego się przyczepić. Lokacje wyglądają wyśmienicie, a prawdziwą gratką jest wygląd Titans Tower.

Nieco do życzenia pozostawiał mimo wszystko wątek fabularny. Otrzymaliśmy dopracowaną historię, a producenci zgrabnie złączyli wszystkie wątki, jednak nie raz i nie dwa, towarzyszyło mi uczucie niedosytu. Zdecydowanie można było się zagłębić w relacje Tytanów z takimi postaciami jak Nightwing czy Cyborg, których na dodatek było jak na lekarstwo. Ba, nawet główny przeciwnik – Trygon, kreowany na niezwyciężonego demona, mimo budowanego od początku napięcia pojawił się dopiero w końcówce i został pokonany przez Raven w pojedynkę. Co do komiksowych villainów, fani Tytanów nie mają szczęścia, bo Trygon został ukazany równie nieudolnie co kilka lat temu Deathstroke (Slade Wilson) w Son of Batman. Mimo wszystko cała otoczka była interesująca, szczególnie spodobało mi się, że główny wątek skupiał się wokół takiej bohaterki jak Raven.

Na pochwały zasługują lżejsze sceny z dużą dawką humoru, tak charakterystycznego dla Młodych Tytanów. Żeby jednak nie psuć Wam seansu, nie będę ich opisywał i pozostawiam je Wam do odkrycia.

Spodobało mi się ukazanie Starfire która jest dojrzała, zrównoważona i zawsze gotowa do pomocy, jako liderkę drużyny. Nietrudno było się oprzeć wrażeniu, że grupa tak naprawdę istnieje od niedawna i nadal jest w poszukiwaniu własnej tożsamości. I trudno byłoby oczekiwać czegoś innego zważając na wiek postaci, które zostały tak gruntownie odmłodzone. Wyjątkami są jedynie prawie nieobecni Nightwing i Cyborg oraz wspomniana właśnie Starfire. Cała reszta, czyli Beast Boy, Blue Beetle, Robin i Raven tak naprawdę są nastolatkami, których czeka jeszcze faza dojrzewania. Mimo wszystko drużyna wypadła dość zgranie i w obliczu tak gruntownych zmian, stwierdzam, że spisała się bardziej niż przyzwoicie.

Jeśli już miałbym narzekać na jakiś aspekt, to nie na wiek postaci, ale na „wykradnięcie” Cyborga ze składu Tytanów prosto do szeregów Ligi, które nastąpiło już w 2011 roku, kiedy to zrestartowano komiksowe uniwersum i zmieniono jego origin. Jak wspominałem wcześniej, seria filmów bazuje się w jakimś stopniu na New 52 i swoją drogą, zmiany są wymuszane także i tutaj. Naprawdę szkoda, że postać nie miała okazji bardziej się wdać w relacje z bohaterami, którzy kiedyś byli, i to podkreślam, duchowo nadal są jego prawdziwą drużyną. Nie mniej jednak takie smaczki jak na przykład scena Cyborga wchodzącego z pizzą ogląda się chętnie i dobrze wiedzieć, że twórcy nie zapomnieli wszystkiego o tej postaci. Niestety o ile Blue Beetle spisał się całkiem dobrze, to mam wrażenie, że był tylko rekompensatą dla braku Victora. Niektóre sceny w jego wykonaniu aż się prosiły oto by zamiast niego obecny był Cyborg, szczególnie te w wykonaniu z Bestią. Jeśli chodzi o tego ostatniego pana, to zielony jest dokładnie taki jaki powinien być. Nadal pozostał z niego żartowniś i lekkoduch, bardzo przypominający tego z kreskówki. A jak dla mnie wypadł nawet lepiej od wersji jego postaci w serialu Young Justice co samo w sobie już ma jakieś znaczenie.

Jeśli już rozmawiamy o wszystkich bohaterach, to nie sposób pominąć i jego – Damiana. Jest to od samego początku znienawidzona przeze mnie postać na sam widok, której robiło mi się niedobrze. Bohater jest od dłuższego czasu prowadzony w irytujący sposób, ale taki właśnie miał być osiągnięty efekt. Nie będę wnikał w to, jaki sens jest w prowadzeniu bohatera, którego nikt nie znosi i który zapowiada się na prawdziwego psychopatę, jednak fakt faktem jest, że jego występ wypadł tu najlepiej. Spośród wszystkich animacji w których się pojawił to właśnie w tej bohater nie przeszkadzał i mimo swojego charakteru był do strawienia, a mało tego – nawet go w pewnym stopniu polubiłem! Oczywiście bardzo miło mi się oglądało jak już na początku filmu ten smarkacz dostaje wycisk, ale w trakcie całego filmu poznaliśmy go od nieco innej strony i fajnie było się przekonać, że Damian tak naprawdę to nie tylko maszynka do zabijania, która emocje uznaje za słabość, ale także gracz zespołowy i prawdziwy członek Młodych Tytanów - zasługujący na miano Robina.

Jeśli nadal mam szukać dziury w całym to przyczepić się można do czegoś jeszcze – chodzi o nazwę filmu. Tytułowe starcie tak naprawdę trwało jedynie przez kilka krótkich scen. Zamiast tego Liga Sprawiedliwych oraz Młodzi Tytani wspólnie walczyli przeciwko Trygonowi i jego hordzie demonów. Całą robotę i tak na koniec odwaliła Raven, ale bardzo mnie cieszy, że główną rolę zdecydowanie grali Tytani, a takie postacie jak Batman, Superman i inne tak naprawdę miały poboczne znaczenie. Wydaje mi się, że bardziej niż o ich rolę w filmie chodziło o pretekst do zapoznania Damiania z Młodymi Tytanami. W tym momencie można postawić sobie jedno pytanie. Czy DC naprawdę potrzebuje ikonicznych bohaterów aby osiągnąć (nie tylko finansowy) sukces? Moim zdaniem ten film pokazuje, że zdecydowanie nie. Zastanawiać się można czemu produkcja nie skupiała się w całości na Tytanach. Z jednej strony taki ruch byłby rzutem na głęboką wodę, a z drugiej, scenarzyści mieliby większe pole manewru. Mimo wszystko, obecnosć Ligi wcale mi nie przeszkadzała. 

Wszystkie postacie, które się pojawiły miały swoją konkretną rolę, przy czym zrezygnowano z występu chociażby Shazama, który został tylko wspomniany, czy innych bohaterów jak Green Lantern i Aquaman. I za to ogromne brawa, bo DC wreszcie pokazało, że na głównych skrzypcach nie zawsze muszą grać członkowie Justice League. Zawiódł mnie oczywiście występ Cyborga, ale dla tak ważnej postaci automatycznie miałem wyższe wymagania.

Skończmy jednak moje usilne czepianie się szczegółów. Film spisał się świetnie. Dostałem na tacy właśnie to czego oczekiwałem – solidne, prawie że półtoragodzinne kino będące mieszanką rozrywki i akcji, na dodatek w wykonaniu ulubionych bohaterów. Co prawda główny wątek miejscami miał pewne dziury i pozostawiał po sobie pole do poprawki, jednak w obliczu tylu plusów, myślę, że większość z Was po prostu będzie się cieszyć z tego, że stare, dobrze nam znane postacie wreszcie otrzymały pole do popisu i ponownie zawitały na ekran zachowując poziom. Przykro mi Teen Titans GO! ale jesteś żartem.

Mogę mieć zastrzeżenia co do długości produkcji, gdyż po zakończeniu miałem poczucie niedosytu. Trudno jednak było oczekiwać czegoś lepszego i zmieścić to w granicach niepełnych osiemdziesięciu minut. Jest to niestety przypadłość, która dotyczy większości animacji, ze względu na tak krótki czas i mnogość wątków, które trzeba było okroić. Gdyby tylko można było liczyć na pół godziny więcej, jestem pewien, że każdy z nas wyszedłby po seansie z wielkim zachwytem. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, było dobrze, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że bardzo dobrze, ale zawsze mogło być lepiej. Z mojej strony ląduje zasłużone 8/10 i jak najbardziej zapraszam wszystkich do oglądania. Po obejrzeniu filmu, widzowie z całą pewnością będą mieć ochotę na więcej, a coś mi się zdaję, że Tytani jeszcze nie raz pojawią się w animacjach, a kto wie – może i w solowym filmie? Trzymajmy kciuki!

TypowySlade 2016-03-30, 22:29
Genialna recenzja.. Aż chce się oglądnąć film.
LoveJinx 2016-03-31, 07:49
Świetna recenzja, po obejrzeniu filmu także mam niedosyt, uważam że walka z Trygonem była za krótka jakby film był dłuższy można by go było trochę dopracować. Mam tylko nadzieje że Tytani jeszcze kiedyś pojawią się w animacjach, dobrze było by zobaczyć ich w tym składzie. Jedna uwaga Cybuś ani razu nie powiedział Booya!
Misery 2016-03-31, 14:34
Bardzo dobra recenzja, po seansie mam podobne odczucia. Również jestem zawiedziona tak szybkim "sprzątnięciem" Trygona. Pojawił się dosłownie na jakieś 20 minut przed końcem filmu ( co było błędem) i zamiast siać zniszczenie oraz bardziej uprzykrzać życie bohaterom, został pokonany w kilka sek, w pojedynkę :/
Dla mnie tez małym minusem był brak Tary Strong czy Greg'a Cipes jako podkładających głos za Raven i Bestię. Na początku trochę raziło mnie "w uszy" ale dało się przyzwyczaić Bestia ;) Ogólnie polecam i podziwiam osoby, które jeszcze nie obejrzały, za wytrwałość. Ja nie mogłam wytrzymać i przekopałam pół internetu xD
Zwinny 2016-03-31, 16:24
Co do aktorów głosowych - kwestia przyzwyczajenia Robin :) Castingiem jestem zdania, że nie pobili kreskówki, jednak trzeba zdawać sobie sprawę, że są to zupełnie dwa różne media. Ekipa tak czy tak wykonała solidną robotę i nie ma do czego się przyczepić.
Przyznam, że mi samemu brakowało głosu Tary Strong, ale Taissa Farmiga spisała się znakomicie.
LaVrence 2016-03-31, 20:19
Na ten czas nie miałem jeszcze okazji obejrzeć filmu, ale na podstawie tego co przeczytałem mogę z całym spokojem stwierdzić że potencjał jakim są Tytani nie został zaprzepaszczonyBestia ;). A tego właśnie w pewien sposób się obawiałem. A może by tak serial na podstawie filmu...
Zwinny 2016-03-31, 21:17
LaVrence myślałem dokładnie o tym samym Gwiazdka :D Kto wie, może kiedyś będzie to możliwe.
Gwiazdeczka 2016-03-31, 22:56
Ten screen z butelkami - normalnie jak scena z drugiego odcinka TT Gwiazdka :D
Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się lub zarejestruj, żeby móc zagłosować.

Świetne! Świetne! 100% [1 głos]
Bardzo dobre Bardzo dobre 0% [0 głosów]
Dobre Dobre 0% [0 głosów]
Średnie Średnie 0% [0 głosów]
Słabe Słabe 0% [0 głosów]