Zobacz temat
 
S03E01 - E03 - Barbara Gordon/Red Hood/Hank and Dove
Już dziś premieruje 3 sezon Titans, a ponieważ wszystkie 3 odcinki wychodzą równocześnie, to nie widzę sensu w rozbijaniu tego tematu na części. Jak zwykle proszę o oznaczanie
*spoiler*
za pomocą magicznego przycisku na dole. Jak tylko pojawią się odcinki w internecie, podrzucimy linka Robin :).

66.media.tumblr.com/b5fea9afcdef6889f7efbcb856806929/tumblr_pxezjfEfAI1qf5hjqo5_540.gif
Art w avatarze: Raven by Gabriel Picolo
Miłego seansu Robin :)!
Za podrzucenie linku dziękujemy Ravennie.
https://filman.cc.../77/titans

66.media.tumblr.com/b5fea9afcdef6889f7efbcb856806929/tumblr_pxezjfEfAI1qf5hjqo5_540.gif
Art w avatarze: Raven by Gabriel Picolo
Swoje przemyślenia zacząłem pisać w trakcie oglądania, z kilkoma przerwami co by to nie poszatkować seansu.

Odcinek 1


Zaczęło się z przytupem, ale tylko pozornie. Już od pierwszych sekund wiedziałem co dalej się stanie.
*spoiler*
Nie rozumiem ogólnie mody na wykorzystywanie ikonicznych postaci, jeśli nie można ich pokazać. Jeśli to ma budować podwaliny pod następne odcinki to niestety pokazuje, że twórcy niczego się nie nauczyli na swoich błędach. Scena skojarzyła mi się z "ukazaniem" Harley Quinn w Arrow.
Nie poczułem dosłownie nic, a do dziś pamiętam ciarki po
*spoiler*
chociażby w animacji Under The Red Hood.

Następnie przechodzimy do działań Gizmo przeciwko Tytanom. Ich starcie było krótkie, źle nakręcone i wyglądało jak najgorsze sceny rodem z Arrowverse. Ten serial sili się na stylistykę Snydera, ale ukazuje postacie przy żenujących kwestiach dialogowych i uśmieszkach mających pokazać jaka to drużyna jest fajna i szczęśliwa, by po chwili znów powrócić do ponurego świata. To w ogóle do siebie nie pasuje.

W kolejnych minutach do serialu (chyba?) powraca postać Justina - jeśli tak to totalnie nie pamiętam tego bohatera i to pokazuje jak wyjątkowo nieudolne są pewne rozwiązania fabularne. Nie rozumiem po co zbaczać z głównej ścieżki fabularnej z doskonałym materiałem źródłowym by pokazać bardzo wątpliwej jakości kłótnie i rozterki bohaterów. Dużo narzekania? To było dopiero pierwsze 10 minut odcinka. Później na szczęście jest lepiej, ale boli mnie to, że tak chwalone przez recenzentów pierwsze 5 odcinków są z regułą tą lepszą częścią sezonu. Niestety finały w tej produkcji przyzwyczaiły nas, że do najwyższych lotów nie należą. Jeśli początek jest tą dobrą częścią, to boję się co jeszcze spaprają twórcy.

Okropna była też reakcja dosłownie wszystkich na wieść o tym co się stało z Jasonem. "Oh no, Tim, I'm sorry. There will be crime in Gotham" no na litość boską XD Czy aktorzy chodzili do szkoły teatralnej i grają w licealnym wystąpieniu? Star wyrzucająca Jasonowi jego nieostrożność zamiast jakiegoś współczucia? Gdzie tu jakiekolwiek wzruszenie czy żałoba? Niestety bardzo dużo rzeczy w tym serialu trzeba zostawić naszej wyobraźni, a strasznie często są to momenty które mogłyby być jednymi z lepszych.

Co stało się z Alfredem? W zeszłym sezonie był całkiem żywy, nawet słyszeliśmy go przez telefon. Nie traktuję więc tego jako spoiler. Kolejne słabe rozwiązanie. I wracamy z ponurą twarzą, która pasuje do wesołych piosenek jak kamień w składzie naszej ulubionej kanapki.

Wracając do Alfreda, to jeśli twórcy adaptują wydarzenia z komiksów po najmniejszej linii oporu, już się boję co zrobią z Timem i wątkami LGBT. O jakości postaci świadczy jej historia, a nie kolor skóry czy orientacja.

Lepiej zrobiło się pod koniec odcinka kiedy poznaliśmy komisarz Gordon. Kawał porządnie zapowiadającej się postaci. Niestety Ian Glenn nie uciągnął swoją charyzmą scenariusza i jego Bruce wypadł bardzo słabo przekonująco. Widzę tu pewien dyzonans między totalnym psychopatą, a dobrym dziadkiem który jednocześnie ma być Batmanem, a który nawet nie miał na sobie jego stroju. Naprawdę aktor totalnie nietrafiony niestety, mimo że wysokiej jakości, to nijak ma się do Bruce'a Wayne'a. Poczynania Bruce'a o wiele bardziej pasowałyby do asshole'owego napakowanego Batmana, który działa od niedawna i który popełnia błędy (np. od 5 lat, a nie od 50).

Koniec odcinka jest za to intrygujący, ale to migawka, którą widzieliśmy z trailerów.

Podsumowując:
do serialu przysiadłem na luzie i będąc świadomym jego wad. W pierwszym odcinku największe wady z poprzednich sezonów są jak najbardziej widoczne. Liczę na trend zwyżkowy.

Edit:
Odcinek 2
Odcinek ten ma się już lepiej. O wiele więcej tutaj dobrych momentów, niektóre sceny żywcem wyjęte z komiksów. Dobrze się go ogląda i jest parę ciekawych rozwiązań. Natomiast nadal błędy z przeszłości wracają do tego serialu jak bumerang - Hawk i Dove to postacie które kompletnie się nie rozwijają i wnoszą tylko kłótnie. Miło je widzieć uśmiechniętymi, ale gdy zaczęli się kłócić po niecałych 2 minutach już miałem ich dość.

Kolejna bolączka to niestety nadal Starfire i wątek Tamaranu. Poza tym niektóre starcia wyglądają dobrze i brutalnie, inne zaś jakby dziadki walczyły. A Bestia nadal zamienia się głównie w tygrysa. Coś tu jest nie tak i budżet od HBO Max wcale nie polepszył sytuacji.

Jestem ciekaw jak fabularnie wyjaśnią gniew Red Hooda, bo wydaje mi się to trochę naciągane. Jednak dajmy szansę temu sezonowi. Widać, że dopiero się rozkręca.

Podsumowując: ten sezon to mieszanka Snyderowskiego stylu z nawiązaniami do Nolana, w wykonaniu na poziomie Arrovwerse i z nadal średnim budżetem, który nie pozwala wykorzystać potencjału.

Odcinek 3
Wreszcie dobry odcinek, który mi się podobał. Z uśmiechem na twarzy się oglądało jak Hawk ganiał po mieście w taksówce z jednego miejsca na drugi, choć było to trochę naiwne to jednak nie przeszkadzało. Ten suspense budowany przez resztę epizodu to to czego brakowało serialowi. Wiedziałem do czego to wszystko zmierza, ale kapitalny Superboy i BB pozwalali wierzyć, że dobrze się to skończy.
Końcówka mnie zaskoczyła i przejąłem się nią. Mogę to wreszcie powiedzieć z czystym sumieniem: czekam na więcej!

Podsumowując: Nie wszystko było idealne, ale zaczyna po prostu być dobrze i ciekawie.
Edytowane przez Zwinny dnia 2021-08-12, 16:48
Przejdź do forum: