Zobacz temat
 
Miniaturki, nie koniecznie tytanowe
A w sumie

Prezentuje tu trzy moje miniaturki o tematyce Piekła. Trochę ironii, trochę groteski, trochę smutnej prawdy Gwiazdka :D Przypisy zostawiam dla mniej wciągniętych w temat Robin :) Inspiracji nie ma się gdzie doszukiwać, wszystko to moja wyobraźnia Bestia ;)


1. Rozmowa z Samaelem

- Jesteś tu ten nowy, tak?
Rzeczywiście był tak rudy, jak go opisywano. Jego włosy przywodziły mi na myśl grzywę lwa. Samael, Anioł Chaosu i Śmierci, jeden z czterech wielkich władców Piekła zwrócił się do mnie.
- Tak, panie.
- Do cholery, przestańcie z tymi "panie". Wszyscy niezależnie od rangi skończymy tak samo. No dobra, gdzie cię przydzielili?
- Kradzieże i oszustwa.
- Parszywy dział, ale wszyscy stamtąd zawsze coś ciekawego zwędzą podczas namawiania do złamania ósmego*.
Rzeczywiście, zawsze podczas misji coś sobie przywłaszczaliśmy. W moim przypadku były to papierosy. Wyciągnąłem paczkę i spytałem.
- Papierosa?
- Od razu widać, że się szybko zaaklimatyzujesz. Ziemskie, prawda? Wszystko i tak lepsze od tego, co produkuje Belzebub**. Papierosy z much nie smakują najlepiej. Miałem z Asmodeuszem plan - zawinąć jakiś konwój z papierosami do piekła, ale Lucek się nie zgodził.
- Czemu?
- Nie każdy uwierzy, że tak o po prostu może zniknąć kilkanaście ciężarówek, wraz z kierowcami, zostawiając po sobie sczerniałą, przepaloną ziemię i smród siarki. -cenzura-, dlaczego siarka? W końcu jesteśmy demonami, ale już wolałbym wdychać fiołki niż siarkę.
Sięgnął po papierosa i przypalił go płomyczkiem z palca.
- Jedna z niewielu zalet tego parszywego miejsca. Nie musisz u nikogo żebrać o ogień.
- A czy to prawda, że wszystko co z Ziemi, jest lepsze? Kobiety również?
- Generalnie tak, ale nie daj się w to wciągnąć. Chyba że masz ochotę skończyć jak Szemhazaj.
- Szemhazaj? Nie słyszałem o nim?
- A mówi ci coś "demon do góry nogami"?
- Tak się podobno mówi na kogoś głupiego.
- No bo Szemhaj zrobił coś głupiego. Puścił się z ziemską dziwką, a ta jeszcze mu dzieciaka dała. No i dupa, krótko mówiąc spierdolił sprawę, bo sam Adonai*** się lekko wkurzył. Powiesili go do góry nogami i jak debil robi za gwiazdozbiór Oriona. Ludzkie -cenzura- zostaw, mają swoich adoratorów, swojej panny powinieneś szukać wśród demonic. Co tu nie ukrywać, gorętsze i bardziej wyuzdane. Tylko mają jedną zasadniczą wadę.
- Jaką?
- Wszystkie co do joty cierpią na pewne schorzenie kolan. Polegające na rozchylaniu ich przed kim popadnie. Jak na przykład moja Lilith. Ostatnio puściła się z Nisrochem. Ja bym zrozumiał Ramiela****, bo chłop jak skała, ale kucharz? To już -cenzura- zakrawa o żart. Jak mi to Azazel na zebraniu Rady Piekła powiedział, i to tak żeby wszyscy słyszeli, myślałem że ze wstydu sobie łeb odstrzelę. Ale mniejsza, ja mam swoją robotę, ty swoją. Tak na koniec. Pamiętasz co ci mówili na wstępie?
- "Życie w piekle to panny, wino i zabawa!". - Wyrecytowałem z pamięci.
- Oprócz tego wina wszystko się zgadza. Taak, w piekle cały czas się bawimy. Bawimy się w nadzieję, że kiedyś wygramy.


____________________
* Ósme przykazanie - Nie będziesz kradł.
** Imię Belzebub oznacza "Władca Much"
*** Adonai - jedno z określeń boga, "Pan" "Wszechmocny"
**** Ramiel - anioł gromu, w etiopskiej "Księdze Henocha" jeden z wodzów upadłych aniołów.


2. [Bez tytułu]

Po zebraniu Lucyfer wyszedł pierwszy. Miotał się ze złości, wymawiał bezgłośne przekleństwa. Tuż za nim pojawił się Samael, uśmiechając się kpiąco.
- Co się tak burzysz? Spodziewałeś się czegoś innego?
- Nie, co nie znaczy, Rudzielcu, że mogło być lepiej. Czemu muszę przewodzić bandzie pajaców?
Obrócił się i spojrzał Samaelowi w oczy. Lucyfer był, co by tu dużo nie mówić, najprzystojniejszym demonem. Gładka, zniewieściała twarz, drobny nos, czarne jak węgiel oczy, usta jak kreska, blada cera, czarne niedbale ułożone włosy. Był totalnym przeciwieństwem Samaela, wysokiego i tragicznie wręcz chudego demona, o czerwonych oczach i niemal płomiennie rudych włosach, opadających aż za łopatki.
- Azazel, Belial, Belzebub no i Asmodeusz – zaczął wyliczać Anioł Śmierci – No żeby to oni inteligencją grzeszyli, to nie powiem, ale chyba nie uważasz, że jest tragicznie.
- Gorzej. Każdy z nich to przeciwieństwo Midasa, co dotkną, to w -cenzura- zmienią. Jedyne co umieją, to przynosić mi wstyd przed nimi.
''Oni'' opuszczali salę, teatralnie zatykając nosy. No tak, siarka. Tak właściwie, to prawie nikt jej nie lubił. Gabriel, Razjel, Rafael, Uriel i Michael pośpiesznym krokiem opuszczali siedzibę Lucyfera. Rafael odłączył się od grupy i podszedł do dwójki demonów. Zapytał swym słodkim, cienkim głosikiem.
- Wstyd, co nie, chłopaki?
- Rafałku, powiem ci krótko a treściwie - spierdalaj, bo ci tak twoją buźkę skuję, że Bóg nie będzie miał czego uzdrawiać.*
Jakby na potwierdzenie swojej groźby Samael uniósł dłoń. Rafael pisnął i szybko dołączył do grupy.
- Pieprzony pedałek. Na Otchłań, jak ja go nie cierpię. - Skwitował kwaśno Samael.
- Dziwisz mu się? Nasza Rada Piekła to jakaś żenada. Lewiatan poszedł na dziwki, i co go będzie obchodzić, że zbiera się Rada, on musi sobie popieprzyć. Belzebub taki burdel narobił ze swoimi raportami, że tragedia. Muchy? Co on ma z tymi muchami? Azazela i Beliala to nawet nie skomentuję. No i jeszcze twój syn, wieczny buntownik, co najchętniej zaszyłby się w swoim burdelu. A co nasza Niebiańska Rada mówi? Że nauki Jezusa się szerzą, coraz więcej ludzi się nawraca. Czy ja naprawdę musiałem się pisać na tę robotę?
- Sam wiedziałeś jak to się skończy, sprzeciwiając się Najwyższemu.
- Weź mi tu nie pierdol, bo to wszystko był twój pomysł. „Nie pokłonimy się ludziom” taaa... czasem mam ochotę cię zabić za to, w co mnie wrobiłeś. Tylko że ty jesteś jedynym tutaj, który w miarę porządnie odwala swoją robotę i można z Tobą pogadać.
- Lu, spójrz na to z innej strony. Nie masz za żony zdzirę, której życiową ambicją jest wydrapać ci oczy i puścić się z każdym, oraz ciotowatego synka, z diabli wiedzą jakim przerostem ambicji. I pomyśleć, że to ty mnie wkręciłeś w ten związek.
- Nie myślałeś nigdy o jakieś innej panience?
- Kto mi został? Wszystkie demonice są pod rozkazami Lilith, a zresztą, nie ciągnie mnie do nich.
Po czym spojrzał wymownie na Lucfera. Nie od wczoraj wiedziano, że Pan Piekła miewał fantazje na temat mężczyzn. Samael jak nikt inny uwielbiał z tego kpić. Po chwili spytał.
- Słuchaj Lu, nie masz ochoty się gdzieś wyrwać? Dzisiaj będzie jakieś podwójne morderstwo z wielokrotnym gwałtem w tle. Poszedłbym, ale samemu nie wypada.
- Naprawdę cię to tak kręci?
- Do Diabła Lu, jestem Aniołem Śmierci. Powiedzmy, że sumiennie spełniam obowiązki. Lepsze to niż tkwić w tym zasranym miejscu, którego oboje szczerze nienawidzimy.

_____
*Rafael oznacza "Bóg uzdrawia"

3. Abbadon

Abbandon należał do najstarszych demonów, przynajmniej na takiego wyglądał. Wielu mówiło, że na starość zdziwaczał. Może dlatego, że to on miał zrobić największe zamieszanie podczas Apokalipsy. A może dlatego, że przepowiadał przyszłość, mówił zagadkami. W dodatku pił na umór. Niektórzy woleli go pijanego – wtedy mówił bardziej zrozumiale. Mieszkał na wzgórzu, z którego była widoczna większość Piekła, przynajmniej jego wyższe kręgi. Abaddon siedział na werandzie, popijając whisky i leniwie odpalając papierosa. Wiedział, że ktoś go dzisiaj odwiedzi, dlatego wyszedł na zewnątrz. Tym kimś był, nie kto inny, a Samael. Wieczny włóczęga, wyrzutek, którego prawie wszyscy nienawidzili, łącznie z większością demonów. Anioł Zniszczenia należał do niewielu, którzy go lubili. Ruda Śmierć, jak niektórzy zwykli nazywać Samaela, wszedł na szczyt i podszedł do Abaddona. Wyciągnął własne papierosy i odpalił jednego.
- Słuchaj, Ab, nie dało się wyżej postawić tego domu? Nie jestem, jakimś, -cenzura- aniołkiem, co na skrzydełkach poleci. Jakbyś nie pamiętał, Najwyższy nam je ładnie zjarał. W złośliwości nikt mu nie dorówna.
- Im wyżej stoisz, tym więcej zobaczysz.
- Taa... jasne. Lepiej mi powiedz skąd masz whisky? Bo chyba nie z gorzelni mojego synka. Piwo które tam robią ma jakąś magiczną właściwość. Smakuje tak samo na wlocie, jak i na wylocie.
- Prezent od utrapionej duszy, którą odesłałem w Niebyt.
- Czyli po naszemu - poleciałeś na Ziemię, zesłałeś jakąś duszę wprost do piekła, a wszystko to tylko po to, by mu -cenzura-ać whisky?
- Jak ty wszystko upraszczasz Rudzielcu. Ta dusza sama się prosiła do piekła.
- No pewnie. Iloma morderstwami? Czy może tylko gwałt?
- Te rzeczy to twoja działka. Przyznać ci trzeba, że jesteś sumienny.
- A według ciebie, kto by ten syf tam na górze ogarnął? Ziemia to jeden wielki burdel, przy którym domy rozrywki mojego synka przypominają siedzibę Gabriela. Nigdy nie umawiaj się z Dżibrilem u niego. Idzie się porzygać od nadmiaru słodyczy. Przez chwile się obawiałem, że nawet ściany ma z cukru. Majestatyczny anioł, ku.rwa jego mać. Rozdęty władzą, pyszny dupek. Jak tak ma wyglądać majestat aniołów, to ja pierdolę Apokalipsę i zejście Jezusa. Najwyższy się bardzo pomylił, co do swoich archaniołów.
- Nie w smak ci powrót tam, na górę, jako Sael?
- Bo ja wiem. Z jednej strony lubię swoją robotę. Nie ma nic bardziej -cenzura-istego, jak patrzeć na dzieci Boże, ulegające twoim namowom i mordujące. Żałosne kreatury, nadal nie rozumiem, co w nich Najwyższy widzi. Z drugiej strony, nienawidzę tego miejsca. I jego mieszkańców, z nielicznymi wyjątkami. Sam nie wiem. Jak to mawiał święty Jan, jak przyjedzie Apokalipsa, to przyjdzie. Zresztą, ja na nią zaproszenia nie dostałem.
- Apokalipsa będzie końcem tego co znamy, wola Boża się wypełni, zakończy się Piekło, zginiemy w czeluściach. Przynajmniej większość z nas.
- Mhm, oczywiście. Gdzie żeś się -cenzura-, nauczył tak mówić? Lekcje u Henocha* brałeś? Właśnie, co u niego słychać?
- Nadal rozgoryczony. I pomyśleć, że jego księga miała być natchniona przez Boga. Ale nie została natchniona przez kościół. Czasem wpada do mnie, pogadać. Ale potem pojawia się jakiś frajer z Cnót* * i każe mu wracać.
- -cenzura-. Następnym razem jak się pojawią, to im skrzydła powyrywam, i w dupę wsadzę, tak aby im -cenzura- gardłem wylazły, a piórka w zębach po grzęzły. Czego oni tu -cenzura- szukają? Jakby tu mało było frajerów. Słyszałeś? Ponoć Belial i Molech*** się założyli, który z nich się bardziej schleje. Oboje zalali się tak, że do Lucyfera mówili "świetlista kurewka". Pewnie by ich zdegradował, albo po prostu im przypieprzył, gdyby nie to, że ktoś ich wezwał na zewnątrz. Prosto w łapy jakiegoś egzorcysty. Ten ich wyegzorcyzmował i odesłał z powrotem. Ponoć całkiem ciekawie spadali, nim obili sobie dupy o bruk pałacu Lucka. Na wprost jego wierzchowca. Molech ma połamane obydwie ręce, a zęby Beliala przypominają wojsko - co drugi wystąp, co trzeci padnij.
- Słyszałem. Pijesz?
Samael sięgnął po szklankę. Upił łyk i z zaskoczeniem stwierdził, że whisky rzeczywiście była ziemska.
- Ab, masz jakieś plany na dzisiaj?
- Oczywiście, wybieram się na górę, by kilku młodym księżom Apokalipsy nieco objawić. Nie ma większej frajdy, jak patrzeć jak te pedałki w koloratkach biegają i egzorcyzmy prawią.
- Myślałby kto, że Abaddon, wielki piewca Apokalipsy, lubi się bawić ludźmi. Myślałem, że to moja działka.
- Każdy demon, nawet ja, lubi się zabawić. To wszystko, co nam zostało. Zabawa z ludźmi. Zabawa w wieczne potępienie, widły i rogi. Co by było, gdyby ludzie się dowiedzieli, że jesteśmy rozgoryczeni i znudzeni życiem w Piekle?
- Taa... cały nasz imidż by runął, jak respekt każdego szanującego siebie demona do Lilith, po pierwszym bzykanku z nią.
- Wybierasz się dziś do Lucyfera? Powiedz mu, że stary przyjaciel jest pewien, że Forneus**** go dziś odwiedzi. I zostanie na noc.
Samael kiwnął głową i uśmiechnął się . Najpaskudniej, jak tylko potrafił.

___________
* Henoch - postać biblijna. Pismo Święte wspomina, że nigdy nie umarł, ale został wzięty cieleśnie do Nieba w wieku 365 lat. Autor Księgi Henocha, mówiącej dużo o aniołach, demonach i grzechu współżycia aniołów z ludzkimi kobietami. Przez Kościół uznana za niekanoniczną, jest nazywana często księgą apokryficzną.
** Anioły, którym przypisuje się moc czynienia cudów. Jak dla mnie cudem jest to że wyciągają Henocha z rozmów z Abbadonem
*** Molech - potężny anioł upadły, ma być księciem krainy łez i członkiem rady piekielnej.
**** Forneus - niegdyś anioł chóru tronów i chóru aniołów, w Piekle potężny markiz dowodzący 29 legionami duchów. Uczy sztuk pięknych , retoryki i języków. Potrafi u ludzi wzbudzić miłość do ich nieprzyjaciół.
Aaaaa,ja tyle nie przeczytam!
Bestia :P Nie chwalił bym się tym akurat.

A odnośnie fragmentów - są ciekawe, ale raczej skierowane do konkretnej grupy odbiorców, bo przyznam szczerze, że o ile same w sobie opowiadania są bardzo dobre, mnie ich tematyka nie bardzo interesuje.

I dodam, że na przyszłość proszę o wyróżnienie na początku postu, że opowiadania mogą zawierać treści niecenzuralne, bo niestety automatyczny cenzor nie jest w stanie wszystkiego wychwycić, a wyłączyć go dla konkretnego wątku też się nie da (w wolnym czasie nad tym popracuję).
Every hero has an origin...

www.titansgo.strefa.pl/banner.png
titansgo.strefa.pl/userbars/bar08.jpg
Racja: ) Warto to wiedzieć ; )
Powiem szczerze, że te fragmenty nie zaciekawiły mnie ani nie wciągnęły, ale głównie dlatego, że kompletnie nie jestem wtajemniczony w tą tematykę. Jednak trzeba przyznać, że wszystko było świetnie napisane.
Przeczytałam. Tematyka mi nie przeszkadza, bo ja potrafię przeczytać wszystko co mi do łapy włożą (no z wyjątkiem Krzyżaków Bestia :P A Potop przeczytałam. Co ze mną jest nie teges? Bestia :P ) I szczerze powiedziawszy mi się podobało.

Kolejne części (jeśli nie opublikujesz ich tutaj) proszę na PW lub maila (znajdziesz na moim profilu) Czekam na ciąg dalszy, pozdrawiam!


Tam się pojawiają obecnie wszystkie moje beznadziejne twory xD
2.7.2014 - nowa notka, zapraszam?


imageshack.com/scaled/800x600/818/7p18.png
Ojej... Przeczytałam pierwszy fragment, ale odpadłam, bo myślniki mi w oczach migać zaczęły. Oj, popsujesz mi oczy, panie Frey, oj, moje oczy...

No. Główny powód, dla którego nie będę znów próbować, już tu masz. Swego czasu znalazłam na internecie ciekawy poradnik dot. pisania dialogów. Niestety, nie mogłam go znaleźć (choć przekopałam zakładki), ale możesz poprosić o pomoc Wujka Google.

Idę zjeść marchewkę. Potrzebna witamina A.
Czyli że można już się brechtać?
No to brecht, brecht, brecht...

images.tinypic.pl/i/00738/y56b242ktyp6.png


Nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku.
A. Sapkowski
Możesz to szerzej wyjaśnić?
Hm... Po prostu dla mnie te opowiadania to jeden wielki dialog. Osobiście dodałabym opisy. Machnął ręką, powiedział, burknął, gruchnął śmiechem... Większy procent komunikacji między ludzkiej jest niewerbalna (gesty, mimika, wygląd) i jeśli zależy ci na realizmie, to mogłabyś wsadzić jakieś przerywniki między myślnikami. Każda postać może mieć opracowany unikalny zestaw gestów i min. Mój przykład: bohater moich opowiadań to sceptyk, przy okazji wredny. Ma ciekawą minę: w różnych sytuacjach unosi jedną brew, zawsze prawą. Albo bawi się palcami, gdy się denerwuje czy przy uśmiechu szeroko rozciąga usta, ale unosi jedynie ich koniuszek.
Czyli że można już się brechtać?
No to brecht, brecht, brecht...

images.tinypic.pl/i/00738/y56b242ktyp6.png


Nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku.
A. Sapkowski
Ideą moich miniaturek są dialogi. Jest to przesterowanie celu opowiadania na przekazanie treści, nie zaś bohaterów. Zresztą pierwsza miniaturka nazywa się "ROZMOWA z Samaelem". Kolejne miniaturki mają więcej opisów.
Jeśli tak, to rozumiem. Przejrzałam ogólnie całość i powiem, że jeśli chodzi o opanowanie literackie, że tak się wyrażę, jest nieźle. Ja często robię na odwrót: stosuję minimalną ilość dialogów, moi bohaterowie "rozmawiają" gestami, a rozmowa taka jak w Twoich miniaturkach pojawia się, gdy chcę zastosować efekt komiczny/zmusić kogoś, by dialog przeczytał szybko.
Piszesz jeszcze, ot, tak, dla siebie?
Czyli że można już się brechtać?
No to brecht, brecht, brecht...

images.tinypic.pl/i/00738/y56b242ktyp6.png


Nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku.
A. Sapkowski
Ja akurat dialogi Freya sobie bardzo cenię. Może stąd, że sama ich wiarygodnie pisać nie umiem XD

Dla mnie zawsze mocą jego twórczości one były i tak już chyba pozostanie, po prostu Robin :) Co kto lubi. Ja wolę zręcznie poprowadzony dialog niż ciągnące się w nieskończoność opisy. Ale to może być pewien ból z mojej strony, bo sama kiedyś waliłam straszne opisy, ciągnęło się to masakrycznie, jak teraz do tego wracam to się śmieję, bo to jednak odrzuca Robin :) ale zgrabnie poprowadzony dialog bardzo sobie cenię.
Ja nienawidzę długich opisów (jak i dialogów). Zawsze wplatam w nie jakiś środek literacki, przenośnię, porównanie... Nawyk pisania esejów. Dla mnie mistrzem dialogu jest pan AS: krótko, zwięźle, na temat i w stylu mówienia danej osoby, choćby i z przekleństwami. Cud, miód, malinka.
Czyli że można już się brechtać?
No to brecht, brecht, brecht...

images.tinypic.pl/i/00738/y56b242ktyp6.png


Nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku.
A. Sapkowski
Przekleństwa sobie także cenię Robin :)

Ale wiesz, tak naprawdę to czy tekst będzie zawierał dialog, opis czy po równo zależy od jego formy. Czytałam wiele znakomitych tekstów poprowadzonych samym dialogiem, i na odwrót. Grunt, żeby przekazać to, co trzeba i żeby dotarło, trafiło a najlepiej i rzuciło na kolana,
Z tym się zgodzę, a i żółwika przybiję Robin :)

A przekleństwa, i owszem, ale nie za dużo i od odpowiedniej osoby. Gdy mamy narratora trzecioosobowego, który używa wulgaryzmów... Oj, coś strzyka.

Ja się ostatnio "zdeprawowałam literacko" stylem pana Flanagana, autora zwiadowców. Ma specyficzny i dla wielu może nużący, ale mi się podoba, a jego drobiazgowe opisy i żarty godne Strasburgera iście kolekcjonuję.

Ty też piszesz, Lewel@? Masz już jakiś styl?
Czyli że można już się brechtać?
No to brecht, brecht, brecht...

images.tinypic.pl/i/00738/y56b242ktyp6.png


Nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku.
A. Sapkowski
To i ja przybiję, zwłaszcza, że jestem świeżo po przeczytaniu pierwszej części 'Zwiadowców' Bestia ;) Styl pana nie powala, ale jest przyjemny całkiem. Połknęłam w kilka godzin i chyba się po kolejne wybiorę.

U mnie na forum TTFriends są moje stare teksty, Moonlady, ale ostatnio dawno nie pisałam Robin :) może jeszcze powrócę, właśnie się Silentowi na GG śmiałam, ze kiedyś się powinnam zebrać i opisać alternatywę historii Terry.


A co by offtopu nie było - ja wolę Freya dialogi niż opisy ;p I wolę, żeby szedł w tym kierunku niż innym, bo przynajmniej robi to dobrze. Ja wolę natomiast zostać przy opisach, a nie się męczyć dialogiem, który ledwie sklecić umiem, a nawet jeśli już to mi nie leży i zgrzyta, i ała.
Tak w kwestii dialogów zgadzam się, że wyglądają dobrze. Pomimo braku zainteresowania tematyką, to chyba właśnie to skłoniło mnie do przeczytania całości.
Every hero has an origin...

www.titansgo.strefa.pl/banner.png
titansgo.strefa.pl/userbars/bar08.jpg
Podobają mi się bardzo fragmenty Robin :) Chociaż koncepcja takiego przedstawienia piekła można znaleźć w książce M.L.Kossakowskiej "Siewca Wiatru". Lubię czytać dialogi, nawet jeśli są skąpe w opisy - nadają życie postaciom.
Pozwolę się nie zgodzić - koncepcję piekła pani Kossakowskiej znam jak nikt, pisałem z tego pracę na maturę ustną Robin :) I w swoich miniaturkach starałem się jak najbardziej uniknąć tejże koncepcji Robin :)
Przejdź do forum: