Fani na "kilka chwil"
|
|
Dodany dnia 2011-06-06, 20:34
|
|
A ja wam powiem, że jestem tym wszystkim zmęczona -,- Mało macie problemów, żeby się jeszcze tu kłócić? Odpuściłam już wczoraj, bo widziałam, że to nie ma sensu. Nela, Lavender: uważam za bezcelowe dalsze ciągnięcie tego tasiemca. Lewel@... Wybacz, jeśli wtrącam się w sprawy prywatne, ale po twoich postach i innych widzę, że masz jakiegoś dołka. Jeśli chciałabyś pogadać, zawsze jestem do dyspozycji I proszę cię tym samym, byś nie odpowiadała na prowokacje, tym samym prowokując. |
|
|
|
Dodany dnia 2011-06-06, 20:39
|
|
Moonlady, dziękuję za zainteresowanie, ale po prostu mam bardzo napięty obecnie okres i zwyczajnie zmęczona jestem Tym co tu się dzieje także, bo na dłuższą metę jest to chyba głębszy problem niż się wydaje. No ale, liczę że jakoś to z Silentem rozwiążę. | |
|
|
Dodany dnia 2011-06-06, 20:42
|
|
Trzymam za Was kciuki Ja całe szczęście ocenianie i egzaminy mogłam przebimbać. A trudne okresy się zdarzają. Mi pomaga czekolada, polecam |
|
|
|
Dodany dnia 2011-06-06, 20:48
|
|
Nela, gdybyś uważniej przeczytała, to Twojego bloga pochwaliłem. Lavander - w sumie, niczego innego się po Tobie nie spodziewałem P.S. Z Silentem już dawno się pogodziliśmy i doszliśmy do konsensusu Tak swoją drogą. |
|
|
|
Dodany dnia 2011-06-08, 14:12
|
|
Za te dobre słowa, chyba pójdę z butami do nieba. Dzięki. 'Przyjaciele są tyle warci, ile po nich pozostaje'.
http://raven-mlod...g.onet.pl/ . ______________________________ "You say you're not gonna fight 'Cause no one wanna fight for you And you think there's not enough love And no one to give it to And you're sure you've hurt for so long You've got nothing left to lose So you say you're not gonna fight 'Cause no one wanna fight for you." |
|
|
|
Dodany dnia 2012-02-25, 20:00
|
|
Silent, jestem pod wrażeniem, że byłeś w stanie tak dyplomatycznie odpowiadać na wypowiedzi Frey'a. Gdyby to były moje komentarze, nie obyłby się bez cenzury. Sprawa już stara, przypadkiem na nią natrafiłam. Ale nawet teraz, po przeczytaniu całej dyskusji na spokojnie, nie jestem w stanie zdobyć się na nic oprócz stuprocentowego poparcia dla Lavender. To tyle z mojej strony. Frey - lecz się. The makers of Azarath and Metrion are proud to introduce ...
ZINTHOS. New and improved Zinthos gives you exactly what you need, exactly when you need it. And because it's blue, Zinthos goes with everything. Zinthos isn't right for everyone and may cause bloating, cramping, hair loss, disturbing visions, fits of rage, and the growth of additional eyes. Children under three should not be exposed to Zinthos. Do not get Zinthos wet, and never feed it after midnight. If you experience trouble meditating, stop saying "Zinthos" and consult your ancient scrolls immediately. New blue Zinthos! |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-29, 21:43
|
|
Tak się przebujałam przez ten temat, bo raz, że kwestia poniekąd kopie mnie w cztery litery - w końcu wpadłam w fandom i wszędzie mnie pełno, blogaska rekordowo zakładam i ogólnie, człowiek-tornado. Z drugiej strony offtopic zrobił się nader interesujący i to w okolicy kwestii, które zwyczajnie lubię. Jeżeli chodzi o bazę wyjsciową tej dyskusji, czyli o ludzi, którzy wpadają i wypadają - to norma jest i tak to działa w każdym fandomie. Było, będzie, machnąć ręką i tyle. (ja nie mam zamiaru wybywać, chociaż z góry ostrzegam - skaczę po fandomach jak królik na amfetaminie i potrafię zwyczajnie zapomnieć o tym, że czegoś na sieć nie wrzuciłam. Za to do raz odwiedzonych fandomów wracam stosunkowo regularnie) Jeżeli idzie o komentarze zawierające krytykę... IMO trzeba je dostosować do wieku autora komentowanego opowiadania. Nie sztuka wdeptać w ziemię dwunastolatka, który zwyczajnie nie miał szans zapoznać się z pewnym materiałem w szkole i stąd niektóre niuanse urokliwości jego tekstu. Ale jak ktoś kończy gimnazjum, to całą gramatykę, jaką miał do przerobienia, przerobił. I w tym momencie nie ma, że boli. Bo publikując w internecie PUBLIKUJESZ. I każdy, kto włada językiem, w którym rzecz jest napisana, może wyrazić na jej temat swoje zdanie. Czasami w bardzo wredny sposób, zgarniający niezłą publikę (analizatornie internetowe). Ba, od chwili publikacji tekst zaczyna żyć własnym życiem - ktoś go może zaiwanić, ktoś inny może mieć o nim dziwne zdanie, ktoś inny w ogóle zinterpretuje całkowicie sprzecznie z tym, co autor miał na myśli. I autor nic nie jest w stanie z tym fantem zrobić, bo tekst - uwaga - powinien bronić się sam. Sama święta nie jestem - bety nie mam, piszę w niewiarygodnym tempie, części błędów po prostu nie jestem w stanie dostrzec, nie u siebie. Mam za dobrą pamięć do własnych opowiadań i zamiast je czytać, po chwili zapominam się i zaczynam recytować w myślach. Ale na tyle, na ile mogę, staram się, żeby blogasek i opko wyglądały przynajmniej znośnie. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-29, 22:08
|
|
Ja się z takim traktowaniem treści nie zgadzam, z prostego powodu - opowiadania tego typu, jakie my piszemy to nie jest żadna poezja śpiewana, ani liryka epika czy dramat, tylko zwykłe opowiadania fanów, które w prosty sposób maja przekazać jakąś historię. Po jaką cholerę więc oceniać je pod innym kątem? To tylko powoduje, że autor treści i komentarza się wzajemnie wkurzają, a ani jeden ani drugi nic się z tego nie nauczy, co najwyżej autor treści się zniechęci. Cudny efekt końcowy. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-29, 22:32
|
|
Nie każdy musi pisać, zawsze można szydełkować IMO opowiadanie publikowane w jakimś fandomie z samego szacunku do fandomu i potencjalnych czytelników powinno jakiś minimalny poziom sobą reprezentować. Po drugie - skoro piszesz i publikujesz, to jednocześnie dajesz innym przyzwolenie na napisanie komentarza krytycznego w dowolnej formie, o ile ta nie jest atakiem na osobę autora. Autor tekstu nie jest tekstem, a tekst jest takim samym wytworem jak na przykład stołek. Jak zrobisz stołek, który się rozpadnie pod ciężarem anorektyczki, to teoretycznie rzecz biorąc zgarniesz za taką fuszerkę w papę. Czemu z pisaniną nie miałoby być inaczej? Po trzecie - Jeżeli piszesz i publikujesz, to równie dobrze możesz coś pozytywnego z tego wynieść, a krytyka w tym pomaga. Bez komentarzy krytycznych i pewnych wymagań względem autora dochodzi do zastoju w rozwoju, jeżeli o zdolność wypowiedzi chodzi. Ba, często jest tak, że człowiek sobie utrwala pewne błędy i potem promotorzy na licencjatach/inżynierkach/magisterkach widzą prawdziwe cuda i wianki. Może też zidentyfikujmy sam komentarz krytyczny - czyli wypowiedź powiązaną pi razy drzwi z recenzją przeczytanego tekstu, taką mocno detaliczną. Albo lepiej - analizą interpretacyjną (licealiści wiedzą, o co bangla). Polega on na tym, że krytykujący poświęca masę swojego czasu na dokładne (często kilkukrotne) przeczytanie tekstu, przemyślenie go, przeanalizowanie, a następnie napisanie wniosków i własnych odczuć. Komentarz taki jest kobylasty, a często jego elementem jest tak zwana łapanka - czyli cytowanie wszelakich byczków, literówek i bzduryzmów. To nie jest kopanie w tyłek autora, to jest pomaganie autorowi. Blah, krytyka jako taka nie powinna koncentrować się jedynie na błędach i stronie technicznej, a całości. Trzeba wypatrzeć coś, z czym autor sobie radzi dobrze, wymiziać za to i życzyć szczęścia w kontynuowaniu takich postępów. (Razu pewnego, jak jeszcze bawiłam się w ocenianie opowiadań blogowych trafił mi się fanfik do Sailor Moon. Gramatyka i ortografia były absolutnie alternatywne, pojawiło się "lustero", ale fabularnie był cackiem, bohaterowie też utrzymani w kanonie) Nie wiem, może moje podejście to kwestia innego "wychowania". Praktycznie odkąd zaczęłam przygodę z pisaniem - a było to dawno temu - bujałam się po forach literackich i wśród ludzi, którzy długi (brutalny i w ogóle w wykonaniu mojego pierwszego bety) komentarz uznawali za punkt honoru. Dla mnie wałkowanie tekstu w tę i nazad jest równie naturalne jak oddychanie. (nie wspominając o tym, że fanowskie opowiadania bywają czasem lepsze od oryginału. Jeżeli znasz Pottera, to rzuć okiem na takie "Harry Potter and Methods of Rationality" |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-30, 08:43
|
|
Jeżeli naprawdę wierzysz, że ktoś kto czyta blogi o Tytanach, podchodzi do tego, tak jak to opisałaś, to niestety jesteś łatwowierna. Nie sądzę, żeby chociaż dwa takie rzetelne komentarze krytyczne znalazły się na którymkolwiek z naszych blogów. Może jeden gdzieś sobie wisi. Większość komentarzy krytycznych pochodzi od osób, które są albo zawistne, albo zwyczajnie coś im się nie podoba. Na pewno nie ma w nich efektów uprzedniej wnikliwej analizy. Poza tym z takim podejście widać zwyczajnie, że forma zaczyna być ważniejsza od treści. Rozumiem, że ciężko się czyta coś co ma setki błędów, ale do cholery kogo obchodzi kilka błędów ortograficznych czy interpunkcyjnych, jeśli fabuła jest dobra? W zasadzie na ten temat nie specjalnie jest sens dyskutować, bo każdemu przeszkadza, lub nie przeszkadza co innego. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-30, 13:27
|
|
Mój Boru, Silent, ja pisałam bloga do WITCH i owszem, znalazły się osoby, które dokładnie tak do niego podchodziły, jak opisałam. Należy też odróżniać konstruktywną krytykę od krytykanctwa, bo to dwie różne rzeczy <3 Co do "kilku błędów, jeśli fabuła jest dobra". Taki bubel, nawet głupawy potrafi rozwalić cały sens zdania, wybić czytelnika z rytmu i zwyczajnie doprowadzić całą klimatyczną scenę do ruiny. Szczególnie, jak teraz nawet przeglądarka internetowa podkreśla byczki czerwonym szlaczkiem. No i skoro może ich nie być, to po co jednak mają być? Grunt to rozwój! (poza tym właśnie poprawiłam 50 stron tekstu i jestem dumna z siebie, bo pisząc 1000słów/20minut robię coraz mniej literówek. Już praktycznie czyste babole fonetyczne i przestawianie "i" ) |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-30, 13:32
|
|
Jeśli krytyka jest obiektywna i uzasadniona to nie mam nic przeciwko żeby taka się pojawiała. Inna kwestia jest jeśli autor komentarza przesadza, a czepia się naprawdę małych szczegółów. W takim wypadku można spokojnie przymknąć oko na kilka przecinków w nieodpowiednim miejscu i literówek. Bo opowiadanie może być idealne, z żadnym błędem językowym/stylistycznym/ortograficznym ale co z tego skoro fabuła nie będzie mogła dotrzeć do czytelnika i go zaciekawić? |
|
|
|
Dodany dnia 2012-05-30, 17:04
|
|
Pisząc jakiekolwiek opowiadania trzeba wiedzieć ,że nie wystawia się jedynie na pozytywne komentarze. Opinie są po to ,aby także krytykować. Niestety niektórzy ludzie ,że tak powiem nadużywają swojej wolności w świecie wirtualnym i dają popis potwornego krytycyzmu w strosunku do autora bloga. Dlatego nie należy się przejmować takimi rzeczami i robić dalej to co się lubi. | |
|
|
Dodany dnia 2012-07-14, 23:52
|
|
CherryPie napisał(a): IMO opowiadanie publikowane w jakimś fandomie z samego szacunku do fandomu i potencjalnych czytelników powinno jakiś minimalny poziom sobą reprezentować. Po drugie - skoro piszesz i publikujesz, to jednocześnie dajesz innym przyzwolenie na napisanie komentarza krytycznego w dowolnej formie, o ile ta nie jest atakiem na osobę autora. Autor tekstu nie jest tekstem, a tekst jest takim samym wytworem jak na przykład stołek. Jak zrobisz stołek, który się rozpadnie pod ciężarem anorektyczki, to teoretycznie rzecz biorąc zgarniesz za taką fuszerkę w papę. Czemu z pisaniną nie miałoby być inaczej? Po trzecie - Jeżeli piszesz i publikujesz, to równie dobrze możesz coś pozytywnego z tego wynieść, a krytyka w tym pomaga. Bez komentarzy krytycznych i pewnych wymagań względem autora dochodzi do zastoju w rozwoju, jeżeli o zdolność wypowiedzi chodzi. Ba, często jest tak, że człowiek sobie utrwala pewne błędy i potem promotorzy na licencjatach/inżynierkach/magisterkach widzą prawdziwe cuda i wianki. Podpisuję się pod tym każdą łapką jaką posiadam a nawet cyckiem jak trzeba! Niektórzy mają stasznie spaczone spojrzenie na krytykę. Prawdziwa, konstruktywna krytyka jest nastawiona na pomoc autorowi tekstu, a nie na wyśmianie go. Prawdziwa, konstruktywna krytyka często wymaga przez krytykującego naprawdę sporego zaangażowania. A tu przyjdzie ktoś taki, co powie, że krytyka zawsze wszędzie be, bo pisać każdy może i bądź tu mądry, kurde. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-07-15, 13:28
|
|
Oczywiście, że krytyka jest dobra, dla autora. Ale raz - to. że ktoś coś publikuje nie oznacza wcale, że chce słyszeć jakąkolwiek krytykę (oczywiście to nie jest dobre podejście, ale tak bywa). Druga sprawa - nie każdy pisze po to, żeby udoskonalać swoje zdolności literackie. Ja np. mam te głęboko w poważaniu, choć konstruktywną krytykę przyjmuję. Ogólnie krytyka jest dobra, ale trzeba by zacząć od zastanowienia się czy jest mile widziana i jak jest sformułowana. Lewel@ nieustannie wspomina o swoich przygodach z forami literackimi, które większość z nas ma gdzieś, bo my piszemy dla siebie, a nie dla poprawienia umiejętności itp. Chwalić takimi rzeczami możecie się tam, gdzie na kimś to robi wrażenie. My to doceniamy, ale nikt nie ma ochoty być pouczany przez swoich rówieśników. Lewel@ może mieć super bloga i pisać mega cudownie, ale ja np. łatwo dostrzegam wielki minus takiego przykładania się do pisania - brak notek. Bo w końcu ile można wkładać wysiłku w coś co powinno być łatwe i przyjemne. Zresztą ja mam dokładnie tak samo - przez to, że się staram przyłożyć do notki, wychodzi jedna notka na pół roku. Nie sądzę, żeby to był zbyt dobry przykład dla innych, jeżeli forma zaczyna poważnie hamować treść. Poza tym to jest nieodpowiedni temat na dyskusje o krytyce. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-07-15, 15:48
|
|
Ale Silent, podstawowy błąd w Twoim rozumowaniu - nikogo nie obchodzi, co na temat krytyki sądzi autor . Publikowanie tekstu w jakikolwiek sposób i formie, nie tylko jako książki, to jednoczesne udzielenie zgody na komentowanie w dowolnym sposobie, formie. Jedynym warunkiem jest nie atakowanie osoby autora, wyróżnienie cytatów i podanie odnośnika do oryginału. Tak właśnie wygląda polskie prawo i tak właśnie wygląda internet. Jeżeli nie jest się świadomym tych dwóch rzeczy, to tego... ma się problem. Co do "takiego podejścia Leweli" - Silent, ja mam podobnie jak sama zauważyła. Aktualki raz w tygodniu, regularnie. A poziom mam, nieskromnie przyznam, wysoki. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-07-15, 16:27
|
|
Ale Silent, podstawowy błąd w Twoim rozumowaniu - nikogo nie obchodzi, co na temat krytyki sądzi autor . Publikowanie tekstu w jakikolwiek sposób i formie, nie tylko jako książki, to jednoczesne udzielenie zgody na komentowanie w dowolnym sposobie, formie. To nie w moim rozumowaniu jest błąd. Znasz taki mały tekścik na dole all rights reserved? Gdzie przepraszam wyczytałaś taką głupotę? To właściciel bloga ma nad nim kontrolę i to on decyduje po co pisze. A poziom mam, nieskromnie przyznam, wysoki. Właśnie ten brak skromności to dokładnie to co wszystkich wnerwia. Wysoki poziom to masz swoim zdaniem, a potrzeba ciągłej manifestacji tego zdania zapewne bierze się z jakiś kompleksów, bo normalny człowiek odnosząc sukcesy czerpie satysfakcję z nich samych i nie potrzebuje rozgłaszać ich wszem i wobec. Tak właśnie wygląda polskie prawo i tak właśnie wygląda internet. Jeżeli nie jest się świadomym tych dwóch rzeczy, to tego... ma się problem. Kolejna bzdura. Polskie prawo nie ma nic wspólnego z blogami, a jedynymi przepisami jakie aplikują się odnośnie komentarzy to wolność słowa i wszystkie przepisy związane z publicznymi obrazami itp. Jednak to wszystko może być dodatkowo regulowane bez żadnych konsekwencji, właśnie przez autora. Co byś mogła zrobić, jakby autor bloga usuwał każdy Twój komentarz bez powodu? Nic. Druga sprawa - chcesz się czepiać prawa, to pamiętaj, że część osób nie mogłaby się wypowiadać choćby ze względu na swój wiek. Radzę popracować nad sobą, potrzeby udowadniania innym "jak to ja cudownie piszę" są żenujące co najmniej. Nie odpowiada Ci co czytasz, masz pełne prawo skomentować jak Ci się podoba, a inni mają pełne prawo skrytykować Twoją krytykę, ale w taki sposób rodzą się tylko konflikty, dlatego czasem lepiej nie krytykować tylko przestać czytać i wyjść. Edytowane przez Silent dnia 2012-07-15, 16:37 |
|
|
|
Dodany dnia 2012-07-15, 16:45
|
|
Silent, prawo autorskie się kłania. USTAWA z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych Art. 29. 1. Wolno przytaczać w utworach stanowiących samoistną całość urywki rozpowszechnionych utworów lub drobne utwory w całości, w zakresie uzasadnionym wyjaśnianiem, analizą krytyczną, nauczaniem lub prawami gatunku twórczości. Art. 34. Można korzystać z utworów w granicach dozwolonego użytku pod warunkiem wymienienia imienia i nazwiska twórcy oraz źródła. Podanie twórcy i źródła powinno uwzględniać istniejące możliwości. Twórcy nie przysługuje prawo do wynagrodzenia, chyba że ustawa stanowi inaczej. Prosz. Wysoki poziom to masz swoim zdaniem, a potrzeba ciągłej manifestacji tego zdania zapewne bierze się z jakiś kompleksów, bo normalny człowiek odnosząc sukcesy czerpie satysfakcję z nich samych i nie potrzebuje rozgłaszać ich wszem i wobec. Czyli Twoim zdaniem mam udawać, że wcale nie piszę dobrze i migać się, że to nic takiego? Od dwunastu lat pracowałam na ten poziom, uczyłam się, podłapywałam rózne rozwiązania i sztuczki. Poza tym - nie tylko ja tak twierdzę. potwierdzenie możesz znaleźć chociażby u mnie w linkaskach, mam kilka ocenialni Polskie prawo ma absolutnie wszystko wspólne z blogami - rozpowszechnianie treści zabronionych jest nadal karalne, prawo autorskie i prawo cytatu nadal działają. Publikowanie czegokolwiek w dowolny sposób to PUBLIKOWANIE. A do wyrażania opinii na temat mojej twórczości i opinii absolutnie nic nie mam. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-07-15, 16:58
|
|
No i przepraszam, ja pisałem o komentarzach, jedyne co ma z nimi związek w Twoim cytacie to część o przytaczaniu treści. Czyli Twoim zdaniem mam udawać, że wcale nie piszę dobrze i migać się, że to nic takiego? Od dwunastu lat pracowałam na ten poziom, uczyłam się, podłapywałam rózne rozwiązania i sztuczki. Poza tym - nie tylko ja tak twierdzę. potwierdzenie możesz znaleźć chociażby u mnie w linkaskach, mam kilka ocenialni Moim zdaniem na pewno takie podejście nie przysporzy Ci żadnych zwolenników. Nie jesteś sławną pisarką, nie opublikowałaś żadnego bestsellera, a opinie ocenialni i innych podobnych wymysłów nie koniecznie muszą się pokrywać z opinią każdego. Popatrz sobie na moje rysunki, czy na mojego bloga. Nie wiem na ile jest dobry, ja jestem ze swojej pracy usatysfakcjonowany. Pracowałem zawodowo jako grafik i komiksiarz, mimo to nie obnoszę się z tym gdzie tylko się da, mało tego nigdy nie stwierdziłem, choćby że jestem dobry, co najwyżej, że tak mi się zdaje. Jak Twoim zdaniem wygląda opinia o osobie, która potrafi się jedynie chwalić (bo tego widać najwięcej, nawet jeśli twórczość idzie w parze), a jak o osobie, która zamiast marnować czas na wielkie przechwałki i pouczanie innych skupia się na własnym rozwoju. Widzisz jakąś różnicę? Nikt, nie próbuje umniejszać Twoich osiągnięć i cieszymy się z Twoich sukcesów, ale nikt nie ma ochoty też słuchać jak to złote dzieci są wśród nas i czują się na tyle ważne, żeby oceniać innych bez żadnego dystansu do swojej samooceny. |
|
|
|
Dodany dnia 2012-07-15, 17:07
|
|
Czy stwierdzenie, że dobrze wykonuje się swoją pracę jest przechwalaniem się? Bo zawsze wydawało mi się, że wykonywanie czegoś dobrze jest równoznaczne z odczuwaniem z tej roboty satysfakcji. Jeżeli coś mnie nie kręci, lub wiem, że nie robię tego wystarczajaco dobrze, to po prostu trzymam to w szufladzie i nie pokazuję światu do momentu, aż nie będę z danej rzeczy dumna. Ty jesteś komiksiarzem, grafikiem i masz podłoże informatyczne, ja babrałam się w korekcie i redakcji, zajmuję się moderowaniem forum literackiego i fundacją wspierania rozwoju kulturalnego i literackiego. Nie tyle pisanie, co ta brudniejsza strona pisania, gdzie strzela się facepalmy nad gafami. |
|
|
Przejdź do forum: |