Zobacz temat
 
Urodzinowe opowiadanie :D
Pewnego dnia, w wierzy Tytanów panowała niezwykła cisza.
Silent leżał spokojnie na swoim łóżku relaksując się.
Nagle ni stąd ni zowąd naszło go dziwne wrażenie.
Silent miał wrażenie, że o czymś zapomniał.

Chłopak zerwał się na równe nogi
i otworzył szafę pełną czerwonych płaszczy.
Bohater odsunął pokaźną stertę identycznych
czarnych kostiumów i znalazł za nimi czarny garnitur.
Założył najlepszy płaszcz, jedyny ozdobiony złotymi detalami.
Pospiesznie naciągnął odświętne skarpetki na stopy,
przetarł buty, ulizał czuprynę i wyszedł z pokoju pospiesznym krokiem.

W drzwiach minął kalendarz z datą dzisiejszą zaznaczoną.
Był 19 listopada i choć pozornie dzień to był,
jak każdy inny, chłopak wiedział, że pozory te dalekie od prawdy były.

Przeszedł dalej korytarzem
i nie dziwił go nawet brak oznak obecności Tytanów.
Na stole w salonie znalazł kopertę z wielką ozdobną kokardą.
Skąd się wzięła? Pojęcia nie miał.
Lecz to wszystko zdawało się być zupełnie naturalnie.
Chłopak nie poświęcił nawet chwili na zastanowienie.
Otworzył kopertę, przeczytał... i zniknął rażony kosmicznym promieniem...

............................................................................

Jak Wam się wstęp podoba?
piszcie mniej więcej podobnie, jak Wasze postacie dostają się na magiczne spotkanie Robin :)
Every hero has an origin...

www.titansgo.strefa.pl/banner.png
titansgo.strefa.pl/userbars/bar08.jpg
Dla Julii to było kolejne chłodne, deszczowe popołudnie. Ciemne chmury przysłaniały niebo, niewielkie krople tworzyły pierścienie w kałużach i ścigały się, spływając po szybach.
No tak. Listopad.
Zarzuciła kołdrę na głowę. Nie wstaje, o nie, nie ma siły, która ją do tego zmusi. Jest za zimno, za mokro, za ciemno... Gdzie się podziało to słoneczne Los Angeles...? Gdzie Jump City...
Usiadła na łóżku. Jump City. Dawno tam nie była. I pewnie jej tam nie chcą, po sławetnej ucieczce... I było zwiewać? Wylegiwałaby się teraz na plaży, dostając oparzeń od promieni słonecznych, które natychmiast byłyby leczone...
Pociągnęła nosem i z powrotem padła w pościel. A może wybrać się do jakiegoś słonecznego miasta, choć na parę dni? Los Angeles odpada, Jump City też, w Las Vegas kasyna są świetnie chronione, Phoenix źle się kojarzy... Może coś na Santa? Choćby Santa Barbara. Tak, to niezły pomysł.
Wygrzebała się spod kołdry, w międzyczasie rzucając w kąt koszulę XXL, która spadała jej z ramion. Uwielbiała spać w dużych ciuchach. W stosie ubrań wepchniętych do szafy znalazła fioletową tunikę i szare jeansy... Nie. Tym razem zaszaleję , mówiły jej oczy, patrzące wesoło na czarne spodnie ze skóry, tego samego pokroju kurtkę i bluzkę do pępka. Jak za dawnych dobrych czasów. Za Tytanów i kopania tyłków robotom...
Po skompletowaniu stroju pozostało jej tylko jedno. Z małego pudełeczka wyciągnęła metalowy naszyjnik w kształcie półksiężyca. Na wakacje nie jedzie Julia Clarkson, zwykła obywatelka tego kraju, która postanowiła zarzucić dawne wybryki... Jedzie Moonlady.
Wyrzuciła kopniakiem drzwi z zawiasów, z rozmachem wyskakując od razu na schody na niższe piętro. Przetoczyła się po podłodze, pomachała Pani Babci-Sąsiadce, która otwierała właśnie swoje mieszkanie (i zastygła, z kluczem w dłoni i przerażeniem na twarzy), zbiegła na dół, otwarła drzwi frontowe na oścież i wyleciała pędem z kamienicy, prosto w dziwną, zupełnie nie listopadową ciemność...
Czyli że można już się brechtać?
No to brecht, brecht, brecht...

images.tinypic.pl/i/00738/y56b242ktyp6.png


Nadające się do oglądania filmy fantasy można policzyć na palcach... no, niech będzie, że dwóch rąk. Ale rąk pracownika tartaku.
A. Sapkowski
Azarath.. Metrion ... Zinthos ..
Zamknięta w czterech ścianach Rachel medytowała,
próbując odpłynąć choć na chwilę od rzeczywistości,
która aż przyprawiała ją o ból głowy. Jedna rzecz, która
była niezwykle ważna w jej i innych życiu wypadła z jej
głowy tak niespodziewanie.

Spojrzała się na kalendarz i po raz kolejny zaznaczyła datę który to dziś.
Data "19 listopada" nie dawała jej niczego do myślenia. Po prostu kolejny zwykły dzień, który niczym nie różni się od innych. Może?

Nie chętnie zaczęła błądzić po korytarzach wieży. Wpadła do salonu i bez namysłu poszła do kuchni w celu zaparzenia sobie herbaty ziołowej. Minęło tyle lat. Technologia znacznie się zmieniła. Napotkała na stole "komunikator" z wiadomością. Nacisnęła guzik i przed nią ukazał się hologram nieznanej jej osoby. Zaczęła jej słuchać, a po chwili otoczył ją dym. Kiedy się ulotnił, dziewczyny nie było.

...................................................................

Nie miałam pojęcia jak to zacząć, więc wzorowałam się mniej więcej na twoim wstępie Silent!
"19 listopada.. Czemu ta data wydaje się szczególna?"
Xerkes podciągał się na drążku, ale jego myśli błądziły gdzieś po manowcach.
19 listopada...
Ta data...
Z czymś mu się kojarzyła. Ale z czym? Z urodzinami ukochanej? Świętem w ojczystym Archevic? Nie mógł sobie przypomnieć.
Zeskoczył na ziemię.
Dlaczego, dlaczego, dlaczego...?
Jak automat wszedł do pokoju i spod łóżka wyciągnął ubranie jeszcze sprzed czasów, gdy znalazł się w Jump City.
Przebrał się w śnieżnobiałą, płócienną koszulę, skórzaną kamizelkę, jak i spodnie czarną, skórzaną, wyszywaną złotem, narzucił na ramiona pelerynę - również ozdobioną złotem - i spiął ją na lewym ramieniu broszą.
Usłyszał krakanie. Wyrwany z zamyślenia, spojrzał w okno.
Na parapecie siedział kruk. Dość duży, wbijał w chłopaka krwiście czerwone oczy. Xerkes powoli podszedł do niego, wyciągając rękę.
- Oczekuję wiadomości - powiedział w swoim ojczystym języku.
Magiczny posłaniec zakrakał donośnie, trzepocząc skrzydłami i zmienił się w lśniącą, czarną kulę.
Łowca Cieni dotknął jej...
Sfera zniknęła, a wraz z nią chłopak.
......................
Nie pytajcie, skąd wziął te ciuchy, bo ja nie wiem xD
Jakieś dziwne mi toto wyszło...
Edytowane przez Huntress dnia 2011-11-05, 19:42
Hush child, the darkness will rise from the deep
And carry you down into sleep.
~Heather Dale, Mordred's Lullaby

Wstąp w moje ciemności...
http://projekt-gr...g.onet.pl/


ŻELKI!
Tak jest!
***********
Rohkea znów wędrowała po cichych i uśpionych ulicach miasta. Obok niej szedł Trist.Nie wiedzącz czemu, założyła swoją odświętną suknie balową. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Nagle na grzbiecie jej dłoni rozświeciła się fioletowa litera "K", a na drugiej "N".
- O nie.- westchnęła.
- Co jest?- zapytał zaniepokojony chłopak.
- Nic nie mów. Nie wolno mi się denerwować. Cicho.- odparła, a jej czoło rozświetliły ozdobne litery "k" i "n". Szli dalej w milczeniu. Nagle nad nimi przeleciał czarny orzeł. Zatoczył krąg nad dwójką i opadł na ziemię, zamieniając się w człowieka. Wylądował przed dwójką aniołów.
- Allow? A co ty tu robisz?- spytała zdziwiona Roe.
- Mam przekazać pani ten oto prezent.- rzekł, podając czarnowłosej ozdobną laskę z wyrytymi na niej niewielkimi literami.
Roe przyjęła prezent, a Allow przemienił się w ptaka i odleciał.
- "Kiedy zapadnie mrok,
Przyjdzie błogosławiona data 19 listopada.
Opuść swą ziemię, wyrusz w nieznane,
Przybąć na nasze zebranie"?- przeczytała. Za dziewczyną stanęła dwumetrowa postać ubrana w czarną pelerynę z kapturem. Osłoniła nim czarnowłosą.
-Roe!- krzyknął Trist. Postać wnikła w ziemię.

Fioletowookiej nigdzie nie było...
*********
Taa, denne
Edytowane przez For dnia 2011-11-05, 20:59

66.media.tumblr.com/b5fea9afcdef6889f7efbcb856806929/tumblr_pxezjfEfAI1qf5hjqo5_540.gif
Art w avatarze: Raven by Gabriel Picolo
Rohkea: najważniejsze, że napisane i włożone w to serce Robin :)
***
Szła swobodnie ze słuchawkami w futrzanych uszach rozglądając się co jakiś czas. Lubiła wygrzewać się w pory takie jak ta. Zachód słońca na dzikich plażach dawnego Konstantynopola był największą przyjemnością zamykającą dzień. FireSong usiadła na piasku zdejmując słuchawki. Rozejrzała się uważnie po okolicy sprawdzając czy nikogo nie ma. Na szczęście nie było, mogła więc zdjąć płaszcz maskujący jej prawdziwą naturę. Leopard o ludzkich kształtach przeciągnął się jak na kocią naturę przystało i wygodnie ułożył się ciesząc ostatnimi promieniami słońca. Przymknęła oczy na chwilę. Miłe ciepło grzało jej sierść dopóki ogon nie przysłonił jakiś cień. FireSong zmarszczyła brwi. 'Nic nie powinno jeszcze zasłaniać plaży.' Niezadowolona otworzyła oczy w momencie gdy właśnie wchłaniał ją nieprzenikniony mrok. W akcie paniki napięła mięśnie do ucieczki, ale było już za późno. Otoczyła ją ciemność.
Edytowane przez IceTea dnia 2011-11-05, 21:02
Znów tu jestem. Dlaczego tu przyszłam? Nie wiem. Czemu otworzyłam portal właśnie dziś, w zwykły, listopadowy dzień? Nie wiem. Po prostu tu jestem. Marlok. Mój Marlok. Szum fal Złotego Oceanu zagłusza moje myśli. Wszystko jest w porządku, każda rzecz na swoim miejscu, jest tak, jak powinno tu być, ale jednak... coś nie daje mi spokoju. Powietrze drży niespokojnie... Coś wkrótce ma się wydarzyć. Przeanalizowałam jeszcze raz parę ostatnich wydarzeń, hmm... Nie widzę związku. Żadnych wizji, drastycznych snów, niewyjaśnionych zagadek... Jest spokojnie. Za spokojnie.

Listopad. Lubię ten miesiąc. Deszczowy, zimny, melancholijny... zmarli spoczywają w pokoju, nad opuszczonymi grobami pogwizduje wiatr... Czuję jak mija czas, właśnie minął drugi rok od... od czego? Wiedziałam od czego, na pewno wiedziałam! Ale już nie wiem. Usiadłam z rezygnacja na ziemi. Cudownie. Czuję, że mogę tu siedzieć do końca świata, a i tak nic nie wymyślę. A na dodatek, to cholerne uczucie, ze właśnie omija mnie coś ważnego... Westchnęłam i zaczęłam kreślić palcem na piasku jakieś bazgroły.

Wpatrzyłam się, w brzoskwiniowy horyzont, stado barwnych ptaków, poderwało się nagle do lotu... Zazdrościłam im. Są wolne i wiedzą czego chcą, a tymczasem ja... Spojrzałam na wzory i ze zdziwieniem stwierdziłam, że układają się w lśniąco czerwone runy. Szybko wstałam i cofnęłam się parę kroków. Runy odkleiły się od podłoża i otoczyły mnie trzema kręgami zdań. Nie miałam czasu ich czytać, zanim zdążyłam jakkolwiek zareagować rozbłysło białe światło, które błyskawicznie utworzyło portal... Ogarnęła mnie senność, a ostatnia rzeczą jaką pamiętam, był niewyraźny zarys kruka, szepcącego, abym się nie bała...
Edytowane przez Rilla dnia 2011-11-06, 21:21
Ścieżki Przeznaczenia: Książę i Feniks
http://sciezki-pr...gspot.com/
W wieży Tytanów nastał nowy poranek. Wydawało się, że będzie to dzień jak każdy inny. Po obudzeniu się Zwinny wziął się za codzienne czynności. Prysznic, poranna kawa, wejście na TitansGo... Nurtowała go jednak jedna rzecz. W kalendarzu miał zaznaczoną datę "19 listopada". Za żadne skarby nie mógł sobie przypomnieć co ta data oznaczała. Nie miał jednak zbyt dużo czasu do namysłu. Wkrótce zadzwonił alarm. Kolejny przestępca atakował miasto. Co dziwne, Tytani jeszcze nie wstali. Nie miał wyboru. Musiał udać się na misję samodzielnie. Schodząc do garażu spotkała go dziwna rzecz. Na ścianie zobaczył liczby 19 11 09. Na myśl natychmiast przyszedł mu dzisiejszy dzień - mijają dokładnie dwa lata, tylko od czego? Cała sprawa coraz bardziej go intrygowała. Póki co schodziło to na drugorzędną rzecz. Najważniejsze było bezpieczeństwo Jump City. Po chwili udał się do T-Shipa. Na miejsce zbrodni będzie za chwilę. Co ciekawe, okazało się, że atak nastąpił w starym magazynie. Po wejściu do niego Zwinny miał wrażenie, że ktoś go obserwuje. Wszędzie panowała ciemność więc tym bardziej, w każdej chwili ktoś mógł przystąpić do ataku. Nagle zapaliło się światło. Zwinny ledwo co zdołał się odwrócić, a za plecami ujrzał Tytanów. Po chwili Robin rzekł:
- Gotowy? To już dzisiaj, idziemy!

----------------------------

W sumie nic szczególnego. Wydaje mi się to jakieś nijakie, ale liczą się chęci Robin :)
Nim słońce poczęło wyłaniać się zza horyzontu w salonie już początki miały głośne rozmowy i wielka krzątanina. Każdy z Tytanów miał jakieś zajęcie. Raven pochłonęła się zamiataniem podłóg, Cyborg zmywał naczynia, Bestia jakimś cudem podjął się porządkowania płyt, a Robin ścierał kurze z mebli. Nieobecna była tylko jedna tytanka, która o dziwo zawsze pierwsza zjawiała się w salonie.
Siedziała na łóżku, rękami podpierając pełną skupienia, ale i zastanowienia twarz. Wbijała wzrok w wiszący naprzeciw niej, fioletowy kalendarz, a dokładniej w dzisiejszy dzień.
"Jaki to dziś dzień?" - Szukała w myślach odpowiedzi na trapiące ją pytanie, dotyczące dnia 19-go listopada, w kalendarzu zakolorowanego przez nią pomarańczową, metaliczną kredką. Przez głowę Tamaranki przechodziły tysiące myśli, jednak każda z nich okazywała się nieodpowiednia. W końcu zrozumiała, że dokładnie dwa lata temu powstał serwis poświęcony jej drużynie.
"No jasne! Jak mogłam na to nie wpaść?!" - W jednej chwili na jej twarz wstąpiło wielkie zadowolenie, które wyrażał jej promienisty uśmiech.
Piorunem zerwała się z łóżka i błyskawicznie zaczęła się szykować. Wzięła szybki prysznic, po czym umyła, wysuszyła i przeczesała swoje długie, lśniące rude włosy. W pośpiechu założyła czysty, fioletowy uniform, wymieniając tylko srebrne dodatki, takie jak: rękawiczki, kołnierz, opaska na ramię i pas na czarne. Doglądając wszelkich, możliwych mankamentów, a następnie stwierdzając w myślach: "Teraz jestem gotowa", wyleciała w pośpiechu z łazienki, kierując się w stronę drzwi. Już chciała wyjść z pokoju, kiedy w progu z założonymi rękami stanął lider.
- To jak, Gwiazdeczko? Świętujemy? - Chłopak wyciągnął do niej rękę. Dziewczyna podała swoją, odwzajemniając uśmiech.
- Bardzo chętnie. - Odpowiedziała, zmierzając powoli do salonu razem z Robinem.


***

W porównaniu do waszych, wciągających opowiadań, moje jest zdecydowanie dziadowe. Cyborg :|
O godzinie 5.00 rano w Wieży Tytanów zadzwonił alarm. Tytani czym prędzej zerwali się z łóżek i pobiegli do salonu. Robin w pełnej gotowości stał już po chwili przy głównym komputerze, Gwiazdka stała za założonymi rękami ziewając co chwilę, Cyborg przecierał oczy i ciągle rozglądał się dookoła, bo nigdzie nie było widać Bestii. Raven również się nie zjawiła. Zapewne zaspali. Do Zielonego to podobne, ale Raven? Nie, na pewno nie.
- Nie rozumiem. Główny komputer nie wskazuje żadnych zagrożeń ani nie wykrył żadnego przestępcy. – z grymasem na twarzy rzekł Robin do reszty drużyny.
- Wczoraj do nocy siedziałem nad naprawą systemu, przez co poszedłem spać około 3.00, masz moje słowo,że nic nie miało prawa ulec awarii! – tłumaczył się Cyborg.
- Przyjaciele, po wczorajszej misji wszyscy są wykończeni, wczoraj wszyscy mieliśmy ciężki dzień. Więc pozwólcie,że z powrotem udam się do łóżka, skoro nic się nie dzieje. – wzruszyła ramionami Gwiazdka.
Robin i Cyborg ciągle jeszcze kłócili się na temat rzekomej awarii systemu, jednak niespodziewanie dla wszystkich zjawił się Bestia i uroczystym tonem, z wielce zadowoloną miną ogłosił :
- To ja was tutaj wezwałem. Ja celowo włączyłem alarm, nic się nie dzieje, system nie ma z tym nic wspólnego.
Cyborg zaczął triumfować i zrobił minę w kierunku Robina mówiącą : „A nie mówiłem? Haha!” jednak po chwili przypomniał sobie która jest godzina i sam był gotowy rzucić się na BB za jego głupi żart. Robin spojrzał na Bestię morderczym wzrokiem domagając się wyjaśnień.
- Co to miało być koleś, co, pytam się? Harowałem wczoraj jak wół do późna nad naprawą systemu i chyba mam prawo choć w niedzielę wyspać się tyle ile mi się należy! - wrzeszczał Cyborg.
- Alarm to nie zabawka! Jak ci się chciało sikać, to trzeba było po prostu pójść i obudzić kogoś z nas żeby cię zaprowadził, a nie zrywać na nogi wszystkich! „Bo szanowny pan Bestia ma taki kaprys żeby zrobić nam wszystkim pobudkę o 5.00” Porąbany jesteś czy nieszczęśliwy?! - wtórował Robin.
- Nie chciało mi się sikać!! Zrobiłem to w konkretnym celu! Mam wam do przekazania ważną informację, a jeśli poszedłbym i kulturalnie obudził każdego z osobna , to sam sobie odpowiedz na pytanie kto by wstał! – bronił się Bestia.
- No ja na pewno nie! – szybko przyznał się Cyborg.
- Więc właśnie! – odpowiedział.
- To cię nie usprawiedliwia! Klocki lego są na strychu, trzeba było nie kazać nam ich wynieść i miałbyś się teraz czym bawić! I tak każdy wie,że je stamtąd podkradasz i nadal się bawisz. – darł się Robin.
- To akurat moja osobista sprawa i nic ci do tego! – rzekł obrażony BB.
Lada chwila oboje byli w stanie rzucić się na Zielonego i wypełnić swoje groźby, które brzmiały nawet pod groźbą powyrywania nóg z.. sami wiecie czego.
- CISZA!!! -krzyknęła nagle Gwiazdka – będziemy tu nadal się przekrzykiwać czy wreszcie rozwiążemy tą sprawę i damy się wypowiedzieć naszemu przyjacielowi, który nas tutaj zgromadził w jakimś konkretnym celu!! Niech się ktoś ruszy, a powystrzelam! (xD) Bestio, mów, dlaczego nas tutaj sprowadziłeś, oni już nie wejdą ci w połowę zdania, już ja tego dopilnuję!
Robin, Cyborg, a nawet Bestia, zrobili minę wtf, a jednocześnie zaniemówili ze zdziwienia, zamilkli. W końcu zaczął się tłumaczyć Bestia.
- Wezwałem was wszystkich tutaj w konkretnym celu, nie po to żeby wam zrobić na złość i was obudzić, tylko dlatego, żebyście się tutaj pojawili i posłuchali tego co mam do powiedzenia. Nie mogłem tego zrobić później, jak już wstaniecie, bo nie można tracić czasu!
Ja, jedyny Młody Tytan, pamiętam o tak ważnym wydarzeniu, o którym wy zapomnieliście! A teraz macie jeszcze czelność po mnie wrzeszczeć! Wstydźcie się!
Cyborg drapał się po czole, a Robin przewrócił oczami dookoła, po chwili rzucił krótko :
- No, streszczaj się!
BB kontynuował:
- Dzisiaj jest 19 listopada. 19 LISTOPADA , LUDZIE! Czy coś wam mówi ta data?!!
Tytani pomyśleli i po chwili prawie,że w tym samym momencie wszyscy uderzyli się dłonią w głowę i jak na komendę powiedzieli : „No przecież! Jak mogliśmy zapomnieć!”
- O rany, urodziny serwisu!! Titansgo.pl! Strony, bez której bylibyśmy nikim, a większość prawie by o nas zapomniała, a jeśli nawet nie, to na pewno nie miałaby skąd dowiedzieć się tylu ciekawych rzeczy o nas, obejrzeć odcinków, porozmawiać z innymi naszymi fanami! Jak mogliśmy zapomnieć! - lamentował Cyborg.
- Silentowi i Zwinnemu należą się niezłe podziękowania i życzenia,że ciągle pracują i udoskonalają tą stronę, nie ma co! Dzielne chłopaki! (xD) - pokiwał głową Robin – będę im musiał osobiście podziękować i uścisnąć dłoń.
- Może wybierzmy się do nich wszyscy, na pewno ucieszą się z naszego przybycia. Po drodze zakupimy jakiś prezent i damy kartkę z dedykacja i podpisami od nas wszystkich. – zaproponowała Star.
- Świetny pomysł Gwiazdeczko. Bestia, nie sądziłem, że kiedyś to powiem, ale dzięki! Dzięki że nam przypomniałeś o tym! - z nutą przeprosin w głosie rzekł Robin.
- Nie ma sprawy. Ale tych klocków lego i tego sikania to ci nie wybaczę! - burknął BB
- Oj tam, oj tam, nie dramatyzuj! – zaśmiali się Gwiazdka i Cyborg.
- Czyli co, szykuje się mały urlop? Jedziemy na kilka dni do Silenta? Zawiadomi się i jego i Zwinnego o naszym przyjeździe żeby nie byli zdziwieni. Przez te kilka dni naszej nieobecności Jump City nic nie będzie. Noo, nie dajcie cię prosić! – szczerząc się przekonywał BB.
- No chyba masz rację, nic się nie stanie, w końcu nie będzie to taki długi urlop. – zgodził się Robin.
BB ubrany w hawajki zaczął tańczyć break dance’a.
- Chwila, widział ktoś Raven? – zapytać zdziwiony Cyborg.
Wszyscy spojrzeli na niego pytająco kiwając przecząco głową.
- Pójdę lepiej sprawdzić co z nią.. – powiadomił wszystkich Robin.
Szedł na górę po schodach. W salonie ciągle było słychać radosne głosy przyjaciół pakujących się na wspólny wyjazd urlopowy.
Stojąc przed drzwiami pokoju Azarathki westchnął głęboko, opuścił głowę w dół i zapukał dwa razy. Czekał na reakcję. Każda sekunda oczekiwania wprawiała go w dziwny stan. Nigdzie indziej nie czuł się tak niepewnie jak właśnie przed tymi drzwiami. Przecież to zwykły pokój, jego przyjaciółki. Więc co było tego powodem? Czego się bał?
Po chwili drzwi uchyliły się lekko i stanęła w nich Raven, z kapturem nałożonym na głowę.
Nie odezwała się, tylko uniosła jedną brew do góry i czekała na odpowiedź.
- Raven.. – uśmiechnął się lekko – Nie słyszałaś alarmu? – zagadnął
- Słyszałam – odpowiedziała jednocześnie odchodząc dwa kroki do tyłu i gestem zapraszając go do środka, co nie często się zdarzało. Skorzystał z propozycji i wszedł do jej pokoju. Zamknęła drzwi.
- A więc? Czemu nie zeszłaś do nas? - kontynuował
- Bo wiedziałam od początku, że to nic poważnego. Bestia włączył alarm po to żeby was zwabić na dół, prawda? – rzekła obojętnie.
- Masz rację. Skąd ty to wszystko wiesz? Ja tam znów od razu pomyślałem, że coś się dzieje i pierwszy byłem przy głównym komputerze – zaśmiał się.
- Wiem jaka dziś data, ale nie uznałam za konieczność uczestniczenia razem z wami w tym rozgardiaszu. Słyszałam, że wybieracie się do Silenta i Zwinnego. Pozdrówcie ich także ode mnie, jednak ja zostaję – westchnęła.
- Dlaczego? Nie chcesz razem z nami wyrwać się z miasta na kilka dni, odpocząć? – spytał zdziwiony.
- Nie, po prostu nie chcę. – odpowiedziała.
- Raven, widzę,że coś się dzieje. Wiesz chyba,że mi możesz powiedzieć – rzekł stanowczo patrząc jej w oczy, w których dopiero teraz zauważył smutek i rozgoryczenie.
- Wspomnienia bolą, wiesz? Za dużo wracam myślami do dawnych czasów i po prostu to wszystko mnie przerasta, nie mam nastroju na wasze zabawy i imprezy – wyjaśniła.
- Coś konkretnego się stało, że jesteś w takim nastroju? Na pewno nie wybierzesz się z nami?
- Na pewno! Nie, nic się nie dzieje. Co mam poradzić na to,że wszystko jest bezsensu.
Świętujecie każdą rocznicę, nie zdając sobie sprawy, że każdy dzień zbliża nas do śmierci… -odpowiedziała ze złością i wybiegła z pokoju.
Minęło trochę czasu, a on zamyślony wciąż siedział w jej pokoju, na jej łóżku, w końcu go nie wyprosiła. Tytani spakowani czekali już na zewnątrz w Tytanolocie, gotowi do odjazdu.
Zrozumiał, że ona ma trudny charakter, ale jej problemy nie mogą wiecznie być problemami jego i innych. Tym razem postanowił nie ulegać i zostawić ją samą, jak sobie tego życzyła.
Wstał i udał się w kierunku wyjścia, skąd dobiegały go już głosy Tytanów. Rozpoznał głos BB, który wołał do Cyborga:
- Hej, stary, dzwoń do Silenta! Robimy imprezkę!!


***

Takie nic. Ani to śmieszne, ani to fajne xD Czyli po prostu w stylu pisania Neli. -.-
'Przyjaciele są tyle warci, ile po nich pozostaje'.
http://raven-mlod...g.onet.pl/
.
______________________________
"You say you're not gonna fight
'Cause no one wanna fight for you
And you think there's not enough love
And no one to give it to
And you're sure you've hurt for so long
You've got nothing left to lose
So you say you're not gonna fight
'Cause no one wanna fight for you."
Człowieku, ja o mało nie walnęłam głową o ścianę z radości, że coś w końcu napisałaś : D

66.media.tumblr.com/b5fea9afcdef6889f7efbcb856806929/tumblr_pxezjfEfAI1qf5hjqo5_540.gif
Art w avatarze: Raven by Gabriel Picolo
Ty jesteś nie fajna xD nie no żartuję:* opowiadanie jest sweetaśne XDDD Super!
Czytałam jednym tchem. Przewspaniałe Robin :)
jeszcze raz to przeczytałam, to jest zajefajne : )
Ludzie, wy macie jakąś obsesję xD! Cokolwiek nie napiszę na wszystko się rzucacie jak na mięso XD No błagam was, to opowiadanie zajęło mi jakieś 20 minut, po prostu się nudziłam, więc siadłam przy kompie i napisałam, bez żadnego zastanawiania się, spontanicznie. Gwiazdka ^^' Nie ma nad czym się zachwycać. Pisanie o normalnych rzeczach to nie moje klimaty, ale parodia czy mrok to już tak, więc musiałam dodać od siebie wątek z Raven. Gwiazdka ^^' Nie ma się czym zachwycać.
'Przyjaciele są tyle warci, ile po nich pozostaje'.
http://raven-mlod...g.onet.pl/
.
______________________________
"You say you're not gonna fight
'Cause no one wanna fight for you
And you think there's not enough love
And no one to give it to
And you're sure you've hurt for so long
You've got nothing left to lose
So you say you're not gonna fight
'Cause no one wanna fight for you."
Jest. Daj nam się trochę pozachwycać naszą obsesją ; ) Ja mam obsesję na punkcie dowartościowywania innych :)

66.media.tumblr.com/b5fea9afcdef6889f7efbcb856806929/tumblr_pxezjfEfAI1qf5hjqo5_540.gif
Art w avatarze: Raven by Gabriel Picolo
oj, oj tam XD przesadzasz Nelcia i tyle Bestia ;)
Robin :) Ciekawy fragment, tylko nie bardzo rozumiem w jaki sposób przedstawia to dostanie się na spotkanie.
mój błąd masz rację
źle zrozumiałam temat
Nie przejmuj się porażkami, przejmuj się szansami, które tracisz, jeśli nie spróbujesz.
nieee! czemuż usunęłaś?
Przejdź do forum: